To już koniec "odwróconego łańcucha sprzedaży leków"? Wojewódzki Inspektorat Farmaceutyczny walczy z aptekami, które bez zezwolenia sprzedają medykamenty np. hurtowniom lub sklepom. Okazuje się, że zamiast do pacjentów, trafiają one za granicę.
Co najmniej 8 aptek może stracić zezwolenia
O pierwszych przypadkach "odwróconego łańcucha sprzedaży" zrobiło się głośno już cztery lata temu. Pomorski inspektorat na bieżąco monitoruje sytuację i sprawdza, które apteki działają nielegalnie. Dowodami mogą być np. faktury.
- Kiedy mamy konkretne dowody to wszczynamy postępowanie. W tej chwili prowadzimy 8 takich spraw. Zakończyliśmy trzy z nich wnioskiem o odebranie zezwolenia na prowadzenie apteki, ale tylko w jednym przypadku jest to decyzja prawomocna. Pozostałe osoby się odwołały od tej decyzji - mówi Grażyna Mazurowska, Wojewódzki Inspektor Farmaceutyczny w Gdańsku.
Prawdopodobnie 5 kolejnych postępowań również zakończy się odebraniem zezwolenia. W najbliższym czasie inspektorat zajmie się też 14 nowymi sprawami.
Czego brakuje?
Jak podaje Mazurowska, najczęściej w aptekach brakuje leków onkologicznych, przeciwzakrzepowych, dla cukrzyków czy wziewnych dla alergików. Powód? Polskie leki po prostu są tańsze.
- Wbrew temu, co sądzą pacjenci, leki w Polsce mają stosunkowo niskie ceny zwłaszcza, jeśli porównuje się je z tymi w krajach Unii Europejskiej. Dlatego niektóre apteki decydują się na takie kroki, żeby więcej zarobić - opowiada Mazurowska.
Za "odwrócony łańcuch sprzedaży" grozi też odpowiedzialność karna. Kiedy postępowanie inspektoratu kończy się odebraniem zezwolenia informację otrzymuje również prokuratura.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa / Źródło: TVN 24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24