72-letnią kobietę znaleziono w niestrzeżonym basenie w ośrodku w Jastrzębiej Górze. Mimo reanimacji zmarła w drodze do szpitala. Na razie nie wiadomo, czy kobieta się topiła, czy zasłabła. Wszelkie wątpliwości wyjaśni sekcja zwłok. Sprawą zajęła się już prokuratura.
Śledczy sprawdzają, co w minioną sobotę wydarzyło się na basenie w jednym z pensjonatów w Jastrzębiej Górze.
- Jeden z mężczyzn, który się tam kąpał, zauważył kobietę leżącą w basenie z głową opuszczoną do dołu. Wyciągnął ją z wody, rozpoczął reanimację i zadzwonił po pogotowie ratunkowe. Niestety 72-latka zmarła w drodze do szpitala - informuje st. sierż. Łukasz Brzeziński z puckiej policji.
Powinien być ratownik?
Funkcjonariusze przeprowadzili oględziny i rozmawiali z pracownikami ośrodka. Ustalili, że właściciele pensjonatu nie zatrudniali ratownika.
- Korzystaliśmy z usług ratownika dla większych grup, np. dzieci czy młodzieży. Z naszej wiedzy wynikało, że w małych hotelach nie ma obowiązku zatrudniania go na stałe - mówi Marek Mrozke, jeden z właścicieli ośrodka.
Liczbę ratowników dbających o bezpieczeństwo na pływalniach i hotelowych basenach reguluje rozporządzeniem Rady Ministrów. Zgodnie z nim w przypadku "obiektów dysponujących nieckami basenowymi o łącznej powierzchni powyżej 100 m2 i głębokości ponad 0,4 m w najgłębszym miejscu lub głębokości powyżej 1,2 m powinien być co najmniej jeden ratownik wodny".
Jak podaje policja basen, w którym znaleziono kobietę ma wymiary 12 na 6 metrów, a głębokość wynosi tam 130 cm. - Będziemy jeszcze wyjaśniać, czy ratownik powinien tam być - dodaje Brzeziński.
Czekają na wyniki sekcji zwłok
Prokuratura Rejonowa w Pucku, która zajmuje się tą sprawą, na razie skupia się na art. 155 Kk. Ten dotyczy nieumyślnego spowodowania śmierci, co jest zagrożone karą od 3 miesięcy do 5 lat więzienia. Na razie nikt nie usłyszał zarzutów. Kluczowe będą wyniki sekcji zwłok oraz opinia biegłego. Autopsję zaplanowano na najbliższą środę.
- Od tego będzie zależało, jakie ewentualnie zarzuty, i komu będzie można postawić. Musimy ocenić, czy obecność ratownika zmieniłaby przebieg tego zdarzenia i pozwoliła uratować kobietę. Dlatego bierzemy pod uwagę też art. 160 Kk, którym mówi o narażeniu na niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia - tłumaczy Sławomir Dzięcielski, szef puckiej prokuratury.
Za ten czyn grozi do 3 lat więzienia.
Autor: aa / Źródło: TVN 24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: shutterstock.com