Rzecznik Praw Dziecka w sierpniu wszczął kontrolę w rodzinnym domu dziecka w Sucuminie (woj. pomorskie), gdzie wychowankowie skarżyli się, iż byli przez swoich opiekunów notorycznie wyzywani, bici, głodzeni, a nawet duszeni i rażeni paralizatorem. Śledztwo w tej sprawie prowadzi już gdańska prokuratura. Trwa też kontrola zlecona przez wojewodę.
Pod koniec sierpnia kontrolę w placówce w Sucuminie przeprowadził RPD. Liczba zastrzeżeń, jakie mieli kontrolerzy była spora. Po tej kontroli rodzinny dom dziecka sprawdzili jeszcze pracownicy wojewody pomorskiego. Wnioski po sierpniowej kontroli miały błyskawicznie dotrzeć do śledczych.
- Do tej pory odbyły się tam dwie kontrole. Kontrola czerwcowa była planowa i zawarta w rocznym planie wystąpień kontrolnych wojewody. Była realizowana przez wydział polityki społecznej wojewody pomorskiego. Z kolei kontrola z 8 września jest doraźna, po piśmie Rzecznika Praw Dziecka - wyjaśnia Małgorzata Sworobowicz, rzecznik prasowy wojewody pomorskiego.
Jak dodała, kontrole polegały na sprawdzeniu dokumentów, rozmowach z wychowawcami i wychowankami. Teraz pracownicy są w trakcie sporządzania dokumentów pokontrolnych, które przekazane zostaną zainteresowanym.
Na przeprowadzenie kontroli wojewoda ma 30 dni.
Śledztwo jest w toku
Niezależnie od kontroli, śledztwo w sprawie znęcania się nad wychowankami rodzinnego domu dziecka prowadzą już policja i Prokuratura Okręgowa w Gdańsku.
- Dzieci mówiły o biciu, głodzeniu, zastraszaniu, obrażaniu, o wkładaniu głowy do toalety... - mówi Beata Sobocińska z biura rzecznika.
Śledczy teraz mają zweryfikować szokujące zeznania wychowanków domu dziecka.
- Będą wyjaśniane wszelkie wątki i realizowane zaplanowane czynności, w tym przesłuchania świadków - zapewnia Tatiana Paszkiewicz z gdańskiej prokuratury.
Wyzywane, bite, głodzone, duszone
Reporterka programu "Uwaga" TVN dotarła do dzieci, które skarżą się, że były przez swoich opiekunów notorycznie wyzywane, bite, głodzone, duszone, a nawet rażone paralizatorem. -
- Od szmat dziewczyny wyzywają, nawet te małe, które mają po siedem lat. Że jest się zwykłym gównem, do niczego się nie nadaje. Że jesteśmy niczym - tak o warunkach w rodzinnym domu dziecka w Sucuminie na Pomorzu mówi jedna z jego wychowanek.
Pierwsza skarga już cztery lata temu
Rodzinne domy dziecka w Sucuminie i Starogardzie Gdańskim prowadzi to samo małżeństwo.
Pierwsza skarga na zastępczych rodziców do Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie wpłynęła już cztery lata temu. Dyrektorka tej placówki Tatiana Neumann broni jednak opiekunów, na których skarżą się dzieci.
Po interwencji reporterów prawie wszystkie dzieci zgromadzono w jednym z dwóch domów prowadzonych przez tych samych ludzi, mają zakaz rozmawiania z obcymi.
Zobacz cały materiał "Uwagi" TVN
Autor: ws/gp / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: Uwaga! TVN