Zamknięty na balkonie szczeniak piszczał z zimna. W końcu jedna z sąsiadek wezwała pomoc. Okazało się, że w mieszkaniu nikogo nie było. Strażacy ściągnęli suczkę z balkonu.
Na pierwszym piętrze bloku na jednym z malborskich osiedli marzł szczeniak. Jedna z sąsiadek od jakiegoś czasu słyszała skamlenie. W końcu, około godziny 12, zorientowała się, skąd ono dochodzi.
- Słyszałam to piszczenie, ale myślałam, że dobiega ono z mieszkania, a nie z balkonu - mówiła.
Kobieta wezwała pomoc. Zawiadomiła Malborskie Stowarzyszenie Przyjaciół Zwierząt Reks. Na miejsce przyjechała policja i straż pożarna.
Zmarznięta i spragniona
W mieszkaniu nikogo nie było. Suczkę musieli więc ściągnąć strażacy.
- Zabraliśmy około 2-miesięczną suczkę z balkonu w metalowym kagańcu. Podobno była już na nim od godziny 6. Trzęsła się i piszczała. Wypiła od razu 3 miski wody, taka była spragniona. Do tego zapchlona. Zwierzę zostało zabrane ze względu na bezpośrednie zagrożenie jego życia - mówi Krystyna Panek z Malborskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Zwierząt Reks.
Okazało się, że jest to mały amstaff.
Do tej pory nikt się nie zgłosił
Jak mówi sąsiadka, oprócz szczeniaka rodzina ma także shih tzu i yorka. - Chcemy wrócić do mieszkania i sprawdzić, co z tymi psami - mówi Krystyna Panek.
Do tej pory nikt się nie zgłosił po uratowaną suczkę. Szczeniak trafił już do domu tymczasowego.
Policja prowadzi sprawę o znęcania się nad zwierzęciem.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: MAK / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Malborskie Stowarzyszenie Przyjaciół Zwierząt REKS