Sędzia brał łapówki w wysokości nawet 40 tysięcy złotych jednorazowo, dostawał upominki – w tym rybę w galarecie. Został skazany, ale przez ponad dwa miesiące ukrywał się przed wymiarem sprawiedliwości. W niedzielę sam zgłosił się do aresztu śledczego.
- Janusz K. wczoraj zgłosił się do nas. Będzie odbywał karę pozbawienia wolności – potwierdza mjr Marzena Grochocka-Buchholz, rzecznik prasowy dyrektora aresztu śledczego w Starogardzie Gdańskim.
Janusz K. to były sędzia z Kościerzyny w Pomorskiem, który w kwietniu został skazany prawomocnie na 4 lata więzienia za branie łapówek w zamian za korzystne wyroki.
Na początku października Sąd Rejonowy w Koszalinie (Zachodniopomorskie) zdecydował o wydaniu listu gończego za sędzią. Mężczyzna nie stawił się dobrowolnie w areszcie śledczym, a policji nie udało się go doprowadzić. – Jak ustaliła policja, nie przebywał on w miejscu zamieszkania od pewnego czasu – mówi Sławomir Przykucki, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Koszalinie.
Ryba w galarecie, użyczanie samochodu i 100 tysięcy
K. przyjmował łapówki m.in. za wydawanie korzystnych orzeczeń. Prokuratura zarzucała mu m.in. przyjęcie za to korzyści w wysokości 100 tys. zł. Pomagał także pisać apelacje. W zamian za jedną z nich sędzia dostał wartą 300 zł rybę w galarecie i używał, przez co najmniej pięć dni, użyczonego mu samochodu osobowego.
W kwietniu 2017 roku koszaliński sąd skazał Janusza K. na cztery lata bezwzględnego więzienia. Wyrok jest prawomocny. Wobec skorumpowanego sędziego orzeczono także grzywnę w wysokości 60 tys. zł oraz zwrot ok. 70 tys. zł łapówek, które przyjął. Zarówno obrońca Janusza K., jak i prokuratura, wnieśli wnioski o kasację od wyroku do Sądu Najwyższego.
Pierwsze orzeczenie sądu w sprawie Janusza K. zapadło w 2014 roku – został wtedy skazany na pięć lat więzienia. Oskarżony odwołał się od wyroku i został on uchylony. Sąd nakazał ponowne rozpatrzenie sprawy. Zakończyła się ona wyrokiem skazującym na pięć lat więzienia, ale K. odwołał się także od tego wyroku. Janusz K. konsekwentnie nie przyznawał się do popełnienia zarzuconych mu czynów.
Zapadł się pod ziemię
Pod koniec lipca sąd dyscyplinarny przy Sądzie Apelacyjnym w Gdańsku postanowił wydalić z zawodu sędziowskiego Janusza K. Sędzia odwołał się od tego orzeczenia do sądu dyscyplinarnego przy Sądzie Najwyższym.
Po ostatnim, prawomocnym wyroku Janusz K. miał trafić do aresztu śledczego w Starogardzie Gdańskim w województwie pomorskim 8 września. Skazany nie stawił się jednak dobrowolnie w areszcie, więc sąd wysłał policji nakaz doprowadzenia. To się okazało nieskuteczne - funkcjonariusze mieli kilkakrotnie sprawdzać zarówno ostatnie miejsce zamieszkania mężczyzny, jak i inne miejsca, gdzie mógł przebywać, ale nie zastali tam sędziego.
Jak przyznaje sędzia Przykucki, samo uchylanie się od odbywania kary nie jest przestępstwem. Nie grożą za to żadne dodatkowe konsekwencje prawne.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: eŁKa/gp / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: Superwizjer TVN