Znaleźli go pod bocianim gniazdem w piątek, więc takie nadali mu imię. Rodzina ze wsi Kamienica w Pomorskiem zaopiekowała się pisklakiem, wykarmiła go. Teraz zastanawia się, czy ich pupil wkrótce odleci wraz z innymi bocianami.
Pan Jan Cześnik 31 maja pod gniazdem, w którym zamieszkała bociania para, znalazł pisklę. – Wypadł z gniazda albo został wyrzucony, bo był najsłabszy. Żona stwierdziła, że damy mu szansę – opowiada.
Pierwszą noc przeżył owinięty w kocyk. Rano córka Karolina zaproponowała, żeby nazwać go Piątek, bo w ten dzień tygodnia został znaleziony.
"Choć na jedną zimę mógłby zostać"
Rodzina zapewniła mu pokarm – na początku jadł ślimaki i pił wodę ze strzykawki. Zbudowała mu też gniazdo na podwórku. – Opiekowałam się nim jak niemowlakiem – rozczula się Alicja Cześnik. Jego przysmaki to ryby i podroby.
Piątek odwdzięczył się przywiązaniem i uczuciem. – Leży mi na kolanach i mruczy – cieszy się pani Alicja. Czasem podchodzi i ociera się o nogi domowników. Reaguje także na swoje imię - opowiada rodzina.
- Żona nauczyła go nawet latać – dodaje pan Jan. – Podrzucałam go do góry, a on się cieszył – relacjonuje pani Alicja. Teraz Piątek lata po okolicy. Pas startowy ma na tyle domu lub na pobliskiej drodze powiatowej.
Państwo Cześnik rozczulają się na myśl o tym, że ich pupil może wkrótce odlecieć do ciepłych krajów. – Obserwując, jak się zachowuje, wydaje mi się, że nie odleci. Choć jedną zimę mógłby zostać – mówi pan Jan.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: eŁKa/ks/kwoj / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24