48-letni obywatel Mołdawii został skazany na dożywocie za zabójstwo mężczyzny. W sądzie przepraszał rodzinę ofiary, tłumacząc, że nie chciał zabić. Podczas krótkiego pobytu w Polsce popełnił więcej przestępstw. Napadł też na tle seksualnym nastolatkę i obrabował kobietę.
W piątek przed Sądem Apelacyjnym w Gdańsku zapadł wyrok w sprawie 48-letniego obywatela Mołdawii. Nie miał wątpliwości o jego winie i podtrzymał wyrok niższej instancji.
Pod koniec grudnia 2020 roku Sąd Okręgowy w Gdańsku skazał mężczyznę na karę dożywotniego więzienia z zastrzeżeniem, że będzie mógł ubiegać się o warunkowe przedterminowe zwolnienie nie wcześniej niż po odbyciu 30 lat orzeczonej kary. Sąd zasądził też nawiązkę na rzecz bliskich ofiary o łącznej kwocie 120 tysięcy złotych.
Zabójstwo, napaść seksualna i rozbój
Skazany w piątek Mołdawianin ma za sobą długą kryminalną przeszłość. W swojej ojczyźnie przesiedział w więzieniu 23 lata za przestępstwa z wykorzystaniem przemocy, w tym też zabójstwo, ale w świetle polskiego prawa obywatel Mołdawii, jako państwa będącego poza Unią Europejską, był jednak osobą niekaraną.
W Polsce, do której Gheorghi N. przyjechał w celach zarobkowych, do dnia dokonania zabójstwa przebywał tylko kilkanaście dni. Pracował w masarni w Pelplinie, skąd, według prokuratury, zabrał nóż do popełnienia zabójstwa.
Do zbrodni doszło 20 stycznia 2019 roku w miejscowości Rożental koło Pelplina. Gheorghi N. wszedł do domu pokrzywdzonego. Drzwi były niezamknięte na klucz. W przedpokoju zostawił swoje buty i schodami wszedł na strych, gdzie zaskoczył go 57-letni właściciel domu.
Napastnik zaatakował pokrzywdzonego, zadając mu 11 ciosów nożem. Hałasy usłyszała partnerka pokrzywdzonego. Zauważyła uciekającego mężczyznę oraz spadającego ze schodów 57-latka. Sprawca zbiegł. Wezwani na ratunek lekarze z karetki pogotowia podjęli reanimację pokrzywdzonego, ale okazała się ona nieskuteczna.
W nocy przed zabójstwem Mołdawianin okradł także inny dom w okolicy. Tak samo wykorzystał nieostrożność mieszkańców i wszedł przez niezamknięte na klucz drzwi. Ukradł buty i sprzęt sportowy wart 680 złotych.
Tej samej nocy przemocą doprowadził też 17-latkę do poddania się innej czynności seksualnej. Następnego wieczoru Gheorghi N. dokonał rozboju na 46-letniej kobiecie, która wyszła pobiegać, zabierając jej telefon ze słuchawkami.
Sąd podtrzymał wyrok
Od wyroku sądu niższej instancji odwołał się obrońca oskarżonego Grzegorz Buchholz, który w przypadku głównego zarzutu zabójstwa wniósł o zmianę kwalifikacji karnej z zamiaru bezpośredniego na ewentualny bądź też rozważenia, że cudzoziemiec działał w obronie koniecznej.
Prokurator Jarosław Michalak i syn ofiary wnioskowali podczas piątkowej rozprawy, aby utrzymać w mocy wyrok sądu niższej instancji. – Gdyby oskarżony poprosił o chleb czy jedzenie, otrzymałby. Ojciec nawet bezpańskie psy dokarmiał. Nigdy nie odmówiłby głodnemu chleba – mówił syn ofiary i oskarżyciel posiłkowy.
W ostatnim słowie oskarżony wniósł o łagodniejszy wyrok. – Chcę przeprosić państwa M. Proszę wziąć pod uwagę, że ja nie poszedłem tam, żeby kogoś zabić. Chciałem pójść po jedzenie. Bardzo, bardzo przepraszam. Chciałem jedynie coś ukraść i pójść do domu. Nie chciałem robić nikomu krzywdy. To wszystko wódka zrobiła - płakał przed sądem Gheorghi N.
Sędziowie podtrzymali jednak wyrok sądu okręgowego. Dokonali jedynie kosmetycznych zmian we wcześniejszym orzeczeniu - uznając m.in., że Gheorghi N. posługiwał się podczas morderstwa jednym nożem, a nie dwoma (drugi został znaleziony po ucieczce mordercy). Ta wątpliwość została uznana na korzyść oskarżonego, jednak nie miała znaczenia przy wyroku.
"Miażdżąca opinia"
Jednocześnie na podstawie wcześniejszej opinii biegłego ds. sztuk walki Arkadiusza Kupsa, sąd wskazał, że Mołdawianin biegle posługiwał się białą bronią. – Tu nie ma mowy o żadnej obronie koniecznej. Pokrzywdzony był u siebie w domu i to jest zasadnicza rzecz, która kończy całkowicie dyskusję na ten temat - podkreślał w uzasadnieniu sędzia Andrzej Rydzewski.
Sąd dodał też w uzasadnieniu, że oskarżony nie rokuje żadnych nadziei resocjalizacyjnych. Sędzia Rydzewski mówił, że kary jednostkowe i kara łączna są wyważone. – Opinia sądowo-psychologiczna jest miażdżąca. Miażdżąca w tym sensie, że oskarżony nie wyciąga żadnych dosłownie wniosków ze swojego dotychczasowego życia. Skoro nie wyciąga wniosków i popełnia takie, a nie inne czyny, czyli kończące się śmiercią innych ludzi, to nie ma powodu, żeby oskarżonego skutecznie nie eliminować ze społeczeństwa, bo społeczeństwo musi być wolne od tego typu jednostek, żeby ludzie nie byli zagrożeni – podkreślał sędzia Rydzewski.
Syn ofiary, Dawid Malinowski powiedział po wyroku, że ciężko opisać swoje uczucia. – Osobiście uważam, że dla takich jak on powinna być kara śmierci. Nie ma szans na jakąkolwiek resocjalizację i powinna być utylizacja. Niestety Kodeks karny nie przewiduje takiej kary – powiedział po wyjściu z sali Dawid Malinowski.
Źródło: PAP/TVN24