Sąd Rejonowy w Gdańsku skazał w piątek 56-letniego Adama S. na 2,5 roku więzienia za wykorzystanie seksualne 17-latki. Miało do tego dojść, kiedy fotograf robił małoletniej zdjęcia na konkurs modelek. Orzeczenie nie jest prawomocne. To kolejny proces Adama S. Wcześniej został on skazany na 10 lat więzienia za cztery gwałty na kobietach, ale ten wyrok uchylił sąd odwoławczy. Proces toczy się od nowa.
Na ogłoszeniu wyroku w piątek nie było żadnej ze stron procesu. Adam S. odpowiadał z wolnej stopy. Groziło mu do ośmiu lat więzienia, prokuratura wnioskowała o karę pięciu lat pozbawienia wolności.
Uzasadniając karę 2,5 roku więzienia sędzia Maria Hartuna podkreśliła, że ustalenie faktów w tej sprawie nie było proste, ponieważ sąd dysponował głównie zeznaniami pokrzywdzonej i jej matki oraz zaprzeczającymi ich wersji wyjaśnieniami Adama S.
- Oskarżony przyznał jedynie, że doszło między nim a małoletnią do kłótni, w wyniku której pokrzywdzona uciekła z jego mieszkania przez okno. Potem wyjaśniał, że małoletnia z góry zaplanowała ze swoją matką podstęp, aby oskarżyć go bezpodstawnie o wykorzystanie seksualne i zaszantażować go w ten sposób, aby uzyskać pieniądze – mówiła sędzia. Sąd wyjaśnił, że prokuraturze nie udało się zebrać dowodów materialnych na winę Adama S. – na ciele małoletniej nie stwierdzono bowiem materiału biologicznego mężczyzny, nie znaleziono też ręcznika ze śladami krwi dziewczyny, o którym mówiła śledczym 17-latka.
Dał wiarę zeznaniom pokrzywdzonej
Do przestępstwa doszło w sierpniu 2012 roku w Straszynie (Pomorskie). Nastolatka i Adam S. poznali się, kiedy dziewczyna dała ogłoszenie na portalu internetowym, że chce zostać fotomodelką. Zgłosił się wówczas do niej Adam S. z propozycją wykonania profesjonalnej sesji fotograficznej.
- W sms-ach, które pokrzywdzona wysyłała do oskarżonego jawi się wizja, że przyjedzie do sławnego fotografa, zamożnego człowieka, który ma dom nad morzem ze studiem fotograficznym. Przyjeżdża do Gdańska pociągiem, on odbiera ją na dworcu kolejowym i jadą do niego autobusem. Dla niej jest to już szok, bo spodziewała się innego środka transportu. Dojeżdżają na miejsce, do mieszkania socjalnego oskarżonego o niskim standardzie i w dodatku zabałaganionego. I czar ostatecznie pryska – mówiła sędzia. Sąd podkreślił, że ustalając, co się działo potem, dał wiarę zeznaniom pokrzywdzonej. Pokrzywdzona, która obecnie przebywa na stałe w Niemczech, była przesłuchiwana podczas procesu raz w 2019 r. w formie wideokonferencji. Sąd podkreślił, że płakała wówczas podczas składania tych zeznań.
- W ocenie sądu nie byłoby takich wielkich emocji po kilku latach, gdyby to był tylko plan zaszantażowania oskarżonego - uznał sąd. Ponadto, podczas wideokonferencji pokrzywdzona stwierdziła, że Adam S. groził jej nożem, o czym w ogóle nie wspomniała podczas śledztwa w 2012 r.
"Wykorzystał naiwność małoletniej"
Adam S. twierdził, że małoletnia dawała mu do zrozumienia, iż chce dobrowolnie nawiązać z nim intymny kontakt. - Oskarżony wykorzystał niewątpliwie naiwność małoletniej i zaufanie, jakim go obdarzyła. Wykorzystał status zawodowy fotografa. Jeżeli planuje się zdjęcia erotyczne z udziałem fotografa, to oczekuje się od takiej osoby profesjonalizmu, a nie chęci wykorzystania seksualnego - stwierdził sąd.
To kolejny proces Adama S. W innym postępowaniu jest oskarżony o dokonanie gwałtu na 21-letniej obywatelce Ukrainy i trzech innych kobietach. W styczniu 2018 r. sąd skazał go na karę 10 lat więzienia. W drugiej instancji wyrok został jednak uchylony i sprawa toczy się od nowa. Mężczyzna od samego początku utrzymuje, że jest niewinny.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: MAK/ ks / Źródło: PAP/TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24