Po rehabilitacji w portugalskiej klinice, Fijo wrócił do Polski. Jego stan neurologiczny uległ poprawie, ale już wiadomo, że pies nigdy nie będzie chodził. Fundacja dla szczeniąt Judyta szuka teraz firmy, która wykona specjalny wózek dla Fijo oraz domu, w którym zwierzę nigdy więcej nie dozna przemocy z ręki człowieka.
Fijo został skatowany pod koniec stycznia. Miał złamaną szczękę, powybijane zęby, a także zmiażdżony kręgosłup. Ledwo przeżył. Podejrzanym o ten bestialski czyn jest jego właściciel Bartosz D. Pies w ostatnim czasie przebywał w portugalskiej klinice, która specjalizuje się w leczeniu tego typu urazów.
Pracownicy fundacji, ale też wiele innych osób przejętych losem psa, liczyło, że zwierze wróci do zdrowia.
Nigdy nie będzie chodził
"Sytuacja Fijo po pobycie w Portugalii zmieniła się neurologicznie. Fijo, mimo zapewnień, że nie da się odzyskać utrzymywania moczu i kału, zaczął trzymać jedno i drugie. Nie udaje mu się to w 100 proc., ale udaje się już to w więcej niż 50 proc., nie leje się z niego i nie trzeba go wciskać. Jego rdzeń jest prawie przerwany, więc według lekarzy nie powinno być takiej możliwości. Jednak doktor Angela mówi u cudzie" - informuje fundacja Judyta.
Nie uległa niestety poprawie kwestia chodzenia Fijo. Już teraz wiadomo na pewno, że pies nigdy nie postawi kroków samodzielnie. Kolana psa uległy deformacji, wyprostowaniu. Przez to nie wiszą bezwładnie jak to dzieje się zazwyczaj w przypadku sparaliżowanych psów, tylko "rozeszły się" na boki, przeszkadzając tym samym Fijo w poruszaniu się. Dokładnie widać to na filmie, który fundacja opublikowała w internecie.
Fundacja rozważa jeszcze operację, ale szerzej będzie informować o tym dopiero po kolejnych konsultacjach.
Potrzebny dom, potrzebny wózek
Obecnie najważniejszym zadaniem fundacji jest znalezienie dla Fijo domu. Początkowo ma być od domem tymczasowym, ale docelowo, po rozstrzygnięciu przez sąd sytuacji prawnej psa, zwierze miałoby zostać w nim na stałe.
Do w miarę normalnego funkcjonowania będzie mu potrzebny specjalny wózek, przystosowany do jego bezwładnych, zdeformowanych nóg. W związku z tym fundacja szuka firmy, która wykona takie urządzenie na zamówienie.
Właściciel oskarżony
Do okrutnego pobicia szczeniaka doszło 27 stycznia. Mieszkanka Chełmży (województwo kujawsko-pomorskie) wraz z dwójką dzieci wróciła do domu. Tam zastała psa w kałuży krwi. Jej mąż nie był w stanie wyjaśnić, co się stało. Najpierw miał twierdzić, że psa potrącił samochód, potem, że się na niego przewrócił. Kobieta nie uwierzyła i zawiadomiła odpowiednie służby. Wtedy mężczyzna spakował swoje rzeczy i wyjechał.
Policja rozpoczęła poszukiwania. Za mężczyzną wydano list gończy, ale przez ponad miesiąc nie było po nim śladu. Aż do 9 marca, kiedy został on zatrzymany w Ostaszewie, kilkanaście kilometrów od jego domu. Był zaskoczony, że policjanci go namierzyli. Nie stawiał oporu.
Bartosz D. usłyszał zarzut znęcania się nad psem ze szczególnym okrucieństwem. Pod koniec czerwca do sądu trafił akt oskarżenia w tej sprawie. Mimo, że mężczyzna nadal nie przyznaje się do winy, to śledczy nie mają wątpliwości, że to właśnie on skatował psa. Z opinii biegłych wynika, że Fijo został pobity niewielkim, tępym narzędziem, którym mogła być pięść, kolano albo łokieć. Wykluczono nieszczęśliwy wypadek.
Mężczyzna po zatrzymaniu został aresztowany, ale w maju sąd nie przychylił się do wniosku prokuratury o przedłużenie aresztu i wypuścił go na wolność. Bartosz D. będzie odpowiadał z wolnej stopy. Grozi mu do trzech lat więzienia.
Autor: ib/pm / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: Fundacja dla Szczeniąt Judyta