Niewydolność krążeniowa spowodowana krwotokiem była bezpośrednią przyczyną śmierci 21-letniego Daniela, który zginął po awanturze w barze z kebabem w sylwestrową noc. Sekcja zwłok wykazała, że mężczyzna miał trzy rany kłute, w tym jedną sięgającą serca - podała prokuratura.
Prokuratura Rejonowa w Ełku prowadzi postępowanie w sprawie zabójstwa. 21-letni Daniel miał wynieść z lokalu dwie butelki napojów bez płacenia za nie. Według ustaleń śledczych właściciel i kucharz wybiegli za mężczyzną. Skończyło się tragicznie - 21-latek zginął od ciosów nożem.
Wyniki sekcji zwłok
Prokurator rejonowy w Ełku Wojciech Piktel poinformował na konferencji prasowej w poniedziałek po południu, że prokuratura otrzymała wyniki sekcji zwłok 21-latka. Jak powiedział, wskazują one, że najpoważniejszą raną, jaką odniósł 21-latek, była rana kłuta klatki piersiowej, która sięgnęła serca i spowodowała masywny krwotok oraz niewydolność krążeniowo-oddechową. Biegły stwierdził jeszcze jedną ranę kłutą brzucha i trzecią, ale już powierzchowną, ranę kłutą przedramienia prawego - dodał prokurator.
Jak podał Piktel, 21-latek miał jeszcze ranę tłuczoną głowy w części ciemieniowej i otarcie naskórka łokcia, ale - jak zaznaczył w opinii biegły - te obrażenia mogły być spowodowane upadkiem.
Prokurator zaznaczył, że właściciel baru, Algierczyk (ma również polskie obywatelstwo - przyp. red), jest drugą obok Tunezyjczyka osobą, której śledczy postawili zarzut zabójstwa. Obu grozi kara dożywotniego więzienia.
- Mój klient nie przyznał się do winy, złożył obszerne wyjaśnienia. Jest przerażony tym, co się dzieje - powiedział obrońca Algierczyka.
Kucharz z zarzutem. Przyznał, że nóż zabrał z miejsca pracy
W poniedziałek zarzut zabójstwa poprzez dwukrotne ugodzenie pokrzywdzonego nożem usłyszał też już 26-letni Tunezyjczyk. - Pracował w tym lokalu, jako kucharz. Mężczyzna przyznał, że nóż zabrał z miejsca pracy. Nie przyznał się wprost do winy, ale w swoich wyjaśnieniach stwierdził, że "w trakcie szarpaniny z pokrzywdzonym używał noża i mógł zadać ciosy nożem" - powiedział Wojciech Piktel z Prokuratury Rejonowej w Ełku.
Za zabójstwo grozi dożywocie.
"Zabrał dwie butelki z baru i nie zapłacił"
Śledczym udało się ustalić wstępny przebieg zdarzeń z tragicznego wieczoru, choć przyznają, że nie wszystkie wątki są dla nich jasne.
- Według naszych ustaleń w barze doszło do zdarzenia, które sprawiło, że sytuacja stała się napięta. Początek wciąż nie jest dla nas do końca jasny. Później była taka sytuacja, że pokrzywdzony pojawił się w barze. Wziął dwie butelki napoju i wyszedł z nimi, nie płacąc za towar. Właściciel (Algierczyk - przyp.red.) i kucharz (Tunezyjczyk - przyp. red.) pobiegli za nim, żeby wyrwać mu butelki. Skończyło się to bardzo dramatycznie - powiedział podczas konferencji prokurator Wojciech Piktel.
Prokurator wcześniej odniósł się też do informacji o wrzuconej do baru petardzie. Przyznał, że taka sytuacja rzeczywiście miała miejsce, ale już po ugodzeniu nożem 21-latka. – Do lokalu wrócił kolega pokrzywdzonego – Polak, który wychodząc z baru, rzucił petardę w pobliżu drzwi - opowiadał prokurator.
Zarówno pokrzywdzony, jak i jego kolega byli już notowani. - Daniela R. dwukrotnie skazano m.in. za rozboje - dodał Piktel.
Cztery osoby zatrzymane, dwie z zarzutami
W sumie policjanci zatrzymali cztery osoby, które ich zdaniem mają związek z zabójstwem 21-latka. To Polak, Marokańczyk, Tunezyjczyk i Algierczyk. Wszyscy mężczyźni byli trzeźwi.
Pozostałe dwie osoby na razie występują w charakterze świadków.
Śledczy sprawdzają też, czy podejrzani próbowali pomóc poszkodowanemu. Według jeden z wersji mieli oni po chwili wrócić na miejsce zdarzenia i pytać mieszkańców, czy wiedzą, co tam się wydarzyło.
Zamieszki w Ełku
Kilkuset mieszkańców Ełku zebrało się przed prowadzonym przez cudzoziemców barem Prince Kebab, żeby wyrazić sprzeciw wobec tej tragedii i zapalić znicze. W tłumie były też osoby agresywne, które wybiły szyby i niszczyły mienie w witrynie lokalu, rzucały petardami, butelkami oraz kamieniami w stronę funkcjonariuszy i radiowozów. Wykrzykiwano również hasła obrażające policję.
W związku z tymi wydarzeniami zatrzymano łącznie 28 osób w wieku od 17 do 50 lat. Zatrzymani pochodzą z Ełku i okolicznych miejscowości. Niektóre z tych osób były nietrzeźwe. Zostały umieszczone w policyjnych izbach zatrzymań w Ełku i kilku innych miastach na Mazurach.
Jak dowiedział się reporter TVN24, wszystkie te osoby wciąż są w rękach policji. Jeszcze w poniedziałek mogą usłyszeć zarzuty związane z udziałem w nielegalnym zgromadzeniu, zniszczeniu mienia albo zakłóceniu porządku publicznego.
W poniedziałek rano w Ełku odbyła się narada z komendantami policji i straży pożarnej, na której podsumowywano niedzielne zajścia i działania służb.
"Wszystko w rękach wymiaru sprawiedliwości"
Minister spraw wewnętrznych i administracji skomentował w Radiowej Jedynce sytuację w Ełku. - Zatrzymani są ci, którzy dopuścili się morderstwa. Z całą pewnością jedna z czterech osób zatrzymanych to morderca - powiedział Mariusz Błaszczak.
Dodał, że dodatkowo 24 osoby zatrzymano za czyny chuligańskie, niszczenia mienia. Protestujący rozeszli się dopiero około północy. - Wszystko jest w ręku wymiaru sprawiedliwości – dodał minister. Zapewniał, że w Ełku jest spokojnie i policja czuwa nad bezpieczeństwem mieszkańców.
- Gdyby nie wydarzenia w Ełku, to noc sylwestrowa 2016/2017 należałaby do jednej z najbardziej bezpiecznych w ciągu ostatnich kilku lat. Niestety w Ełku doszło do zabójstwa, sytuacja trochę się zmieniła - skomentował minister.
Pod lupą RPO
Sprawa zabójstwa oraz zamieszek zainteresowała też Rzecznika Praw Obywatelskich. - Skieruje wystąpienie do Komendanta Powiatowego Policji w Ełku, zwracając uwagę na ewentualne motywy nienawiści narodowościowej - zaznaczono na stronie RPO.
Jak dodano, rzecznik będzie monitorował przebieg postępowań "zarówno w sprawie zabójstwa, jak i w sprawie zatrzymań w związku z udziałem w antycudzoziemskich zamieszkach".
- Niepokoi nas to, że nastroje antyimigranckie, które już teraz mocno narastają, mogą być w związku z tą sytuacją coraz silniejsze. Obawiamy się ewentualnych ataków, które mogą mieć charakter odwetowy - powiedziała tvn24 dr Sylwia Spurek, zastępca Rzecznika Praw Obywatelskich.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: ws,kb / Źródło: TVN24 Pomorze