Elblążanka we wtorek zadzwoniła pod numer 112 i powiedziała dyżurnemu o tym że w Szpitalu Specjalistycznym w Elblągu znajduje się „niepokojący pakunek, który może być bombą”. Ewakuowano 170 osób, bomby nie odnaleziono.
Kiedy w środę policjanci zatrzymali 34-latkę wytłumaczyła, że tęskniła za mężem, który przebywał szpitalu. Miała nadzieje, że w taki sposób przyczyni się do jego szybszego powrotu do domu.
- Nie potrafiła powiedzieć dlaczego stwierdziła, że to dobry pomysł – informuje Jakub Sawicki z elbląskiej policji.
Drugi szpital, drugi alarm
To nie był jedyny fałszywy alarm bombowy w Elblągu w ostatnich dniach. W czwartek o 1:35 w nocy dyżurny Wojewódzkiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego odebrał zgłoszenie od 38-latka, który powiedział: „Chciałem zgłosić, że w szpitalu wojewódzkim w Elblągu jest bomba”.
Po raz kolejny policjanci zaczęli przeszukiwać szpital. Tym razem informacja również się nie potwierdziła. Niecałe dwie godziny od fałszywego zgłoszenia jego autor trafił w ręce policji.
- Był on wcześniej notowany między innymi za rozboje. Nie przyznał się do winy – przyznaje Sawicki. – Mimo, że oba te alarmy dzielił krótki odstęp czasu, to nie ma podstaw do łączenia obu przypadków – dodaje.
Rzecznik policji informuje, że oboje zatrzymani usłyszą teraz zarzuty fałszywego zawiadamiania o bombie za co grozi im do 8 lat pozbawienia wolności.
Autor: md / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: KMP Elbląg