16-letni elblążanin trafił do szpitala z podejrzeniem zatrucia dopalaczami. Chłopak wymiotował, tracił przytomność i nie było z nim kontaktu. Na razie nie udało się z nim porozmawiać. Według lekarzy jego życie nie jest zagrożone.
Policyjny patrol wezwał we wtorek personel Szpitala Miejskiego w Elblągu. Lekarze poinformowali funkcjonariuszy, że przyjęli na oddział dziecięcy chłopaka, z którym jest utrudniony kontakt. 16-latka znaleziono leżącego na ulicy.
- Badania toksykologiczne nie wykryły w jego organizmie zawartości alkoholu. Chłopak zażył prawdopodobnie "dopalacze". Kilka dni wcześniej był już raz hospitalizowany z tego powodu - informuje asp. Katarzyna Trochimczuk z elbląskiej policji.
Życiu chłopaka nie zagrażało niebezpieczeństwo. - Mogę tylko powiedzieć, że jego stan jest dobry. Tym razem skończyło się to dobrze. Chłopak przyznał się nam, że wziął dopalacze - mówi Joanna Majewska, ordynator oddziału dziecięcego w Szpitalu Miejskim w Elblągu.
Ustalają, skąd miał dopalacze
Funkcjonariusze ustalają, gdzie chłopak kupił substancję, którą zażył. Na razie nie udało się z nim porozmawiać. - Wczoraj nie było z nim żadnego kontaktu. Nie odpowiadał na żadne pytania - mówi Trochimczuk.
O sytuacji zostanie powiadomiony sąd rodzinny.
Apelują o zdrowy rozsądek
Policjanci przypominają, że dopalacze i inne substancje odurzające są niebezpieczne. - Przypadek 16-latka, któremu pomocy musiało udzielić pogotowie, potwierdza niebezpieczeństwo, jakie niesie ze sobą stosowanie dopalaczy - tłumaczy Trochimczuk.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa / Źródło: TVN 24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: TVN24