Byli ministrowie spraw zagranicznych Niemiec, Hans-Dietrich Genscher i Klaus Kinkel, uważają, że bez współpracy z Moskwą nie da się rozwiązać większości problemów międzynarodowych. Obaj opowiedzieli się za "nowym początkiem" w relacjach Zachodu z Rosją.
- Nadzieja na przezwyciężenie podziału Europy, jaką żywiliśmy w latach 90., nie ziściła się - powiedział Genscher, przedstawiając w środę wieczorem w Berlinie nową książkę o swojej polityce zagranicznej.
Jego zdaniem wielu polityków (na Zachodzie) wcale nie myślało o zakończeniu podziału, lecz jedynie o przesunięciu linii dzielącej bloki w kierunku zachodniej granicy Rosji. Niemiecki polityk kierował w latach 1974-92 dyplomacją RFN i zjednoczonych Niemiec, przyczyniając się w istotny sposób do zakończenia zimnej wojny i integracji Europy. Genscher uznał za mankament to, że brakuje europejskiej struktury bezpieczeństwa z udziałem Rosji. Gdyby taka struktura istniała, to kwestia członkostwa Ukrainy w NATO miałaby innym wymiar - powiedział. Jego zdaniem Moskwa reagowałaby inaczej na zbliżenie Ukrainy do UE, gdyby istniała obejmująca Rosję europejska strefa wolnego handlu. - Polityka wobec Wschodu musi włączać wszystkie kraje. Musimy na to spojrzeć samokrytycznie - mówił były szef niemieckiej dyplomacji. - Musimy podjąć próbę nowego początku w relacjach z Rosją - powiedział Genscher. Początkiem mogłaby być jego zdaniem realizacja planów europejskiej strefy wolnego handlu. - Sukces w tej dziedzinie może pomóc rozwiązać inne sprawy. Wytykanie sobie błędów nie doprowadzi do niczego - stwierdził niemiecki polityk.
Jego następca na stanowisku MSZ Klaus Kinkel (1992-98) zaapelował o okazanie Rosji większej empatii. - Zachód wykazał zbyt mało zrozumienia dla odczuć Rosjan - ocenił, zastrzegając, że nie oznacza to usprawiedliwienia aneksji Krymu. - Putin przywrócił Rosjanom godność; Rosjanie go nie kochają, ale mają dla niego szacunek - powiedział Kinkel. Jak zaznaczył, bez Rosji polityka międzynarodowa "nie funkcjonuje".
"A co w tym złego, że boją się Rosji?"
Szef Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa, były wiceminister spraw zagranicznych Wolfgang Ischinger, powiedział, że Rosja prowadzi politykę rewizjonistyczną. Nie możemy oczekiwać jednak od Władimira Putina, by "poszedł do Canossy". Zdaniem Ischingera należy "zainicjować proces polityczny, który pomoże rozwiązać konflikt ukraiński". "Obawiam się, że proces ten potrwa wiele lat" - ocenił dyplomata.
Jak wyjaśnił, nadzieje na porozumienie się z Moskwą wynikają z przeświadczenia, iż Rosja stanie w przyszłości przed szeregiem poważnych problemów socjalno-ekonomicznych, które może rozwiązać tylko we współpracy z Zachodem. Ilustrując problemy w stosunkach z Rosją, Ischinger wspomniał o swojej podróży do Polski, na Ukrainę i do Rosji w 1993 roku. Jak relacjonował, w Warszawie i Kijowie dowiedział się, że oba kraje obawiają się Rosji. Gdy następnie w Moskwie pytał, co Rosja zamierza zrobić, żeby rozwiać te obawy, usłyszał od ówczesnego wiceministra spraw zagranicznych: - A co w tym złego (że Polacy i Ukraińcy) boją się Rosji? To wspaniale. Obawiam się, że w Moskwie ciągle jeszcze istnieją politycy myślący w ten sposób - powiedział Ischinger.
Autor: mtom / Źródło: PAP