Po kataklizmie na Haiti może żyć nawet do miliona sierot. Pomóc im chcą ludzie z całego świata, a Amerykanie już usprawniają procedury adopcyjne. UNICEF jednak przestrzega - nie należy działać pochopnie, bo opuszczone dzieci są łatwym łupem dla handlarzy żywym towarem.
Władze USA w ramach ułatwień adopcji dzieci z Haiti zrezygnowały z obowiązku przedstawienia dokumentów dziecka. Młodzi Haitańczycy mogą trafić pod dachy amerykańskich rodzin nawet bez aktów urodzenia. To może pomóc dotkniętym przez kataklizm, ale również narazić ich na niebezpieczeństwo.
Za i przeciw
- Według naszych danych, około 2 tys. dzieci jest narażonych na nielegalny handel - alarmuje TVN24 Marek Krupiński z UNICEF Polska. - Temu musimy przeciwdziałać - dodaje.
Zofia Pinchinat-Witucka, Haitanka mieszkająca w Polsce zaznacza, że niemożliwe jest stworzenie regulacji idealnych. - Nie łudźmy się, że uda nam się zbudować jakiś system, który te dzieci przed tym ochroni - mówi o niebezpieczeństwie handlu żywym towarem. - Z tego tytułu utrudnianie procedury adopcyjnej jest właśnie wylewaniem dziecka z kąpielą - kwituje.
Już 120 tys. ofiar
Według haitańskich władz, spod gruzów wydobyto już 120 tys. ofiar. Bilans może być jednak o wiele większy. Według rządowych prognoz sięgnąć może nawet 200 tys. osób.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/PAP/EPA