Sąd w zachodnich Chinach skazał na wyrok śmierci trzy osoby za udział w zamachu bombowym z października 2013 roku. Na obrzeżach placu Tiananmen zginęło wówczas pięć osób. Rząd oskarżył o atak islamskich bojowników.
Telewizja państwowa CCTV podała, że oprócz trzech wyroków śmierci, jedna osoba została skazana na dożywocie, a cztery inne otrzymały wyroki od 5 do 20 lat więzienia.
Dwie skazane osoby noszą nazwiska wskazujące, że należą oni do muzułmańskiej mniejszości Ujgurów zamieszkujących Sinkiang, region autonomiczny na północnym zachodzie Chin. Także nazwiska trojga domniemanych napastników, zidentyfikowanych przez policję krótko po incydencie, są typowo ujgurskie.
Chińskie władze wielokrotnie obarczały odpowiedzialnością za podobne ataki ujgurskich separatystów, którzy ich zdaniem dążą do utworzenia niepodległego państwa, Wschodniego Turkiestanu.
W maju 31 osób zginęło, a ponad 90 zostało rannych w zamachu bombowym, do którego doszło na targowisku w Urumczi, stolicy Sinkiangu. Od tego czasu kilkadziesiąt osób aresztowano lub skazano za szerzenie ekstremistycznej propagandy, nielegalne posiadanie broni i inne przestępstwa.
Atak na historycznym placu
28 października na wypełniony ludźmi pekiński plac Tiananmen wjechał samochód. Zginęło pięć osób - kierowca pojazdu i dwóch pasażerów oraz dwoje turystów, Filipinka i Chińczyk; prawie 40 osób zostało rannych.
Samochód typu SUV wjechał w tłum na placu, a potem eksplodował przed wielkim portretem Mao Zedonga.
W Sinkiangu od lat panują napięte stosunki między muzułmańskimi Ujgurami a chińską ludnością napływową. Ujgurzy twierdzą, że są dyskryminowani przez władze chińskie, skarżą się na prześladowania kulturalne i religijne. Pekin zarzuca ugrupowaniom ujgurskim dążenia separatystyczne i terroryzm.
Autor: pk/kka / Źródło: reuters, pap