Do wyborów prezydenckich w USA został miesiąc. Wyścig między Kamalą Harris i Donaldem Trumpem pozostaje statystycznym remisem, a sondaże nie wyłaniają jasnego zwycięzcy. "To są najbardziej wyrównane wybory, jakie dotąd widziałem. Być może nigdy jeszcze nie było takiej sytuacji" - ocenia czołowy analityk dziennika "New York Times" Nate Cohn.
Za miesiąc, 5 listopada, Amerykanie wybiorą prezydenta. Trwająca od niemal roku kampania wchodzi na ostatnią prostą. Mimo wielu zwrotów akcji i niespodzianek, według sondaży szanse obu kandydatów są niemal takie same.
Potwierdzają to niemal wszystkie modele statystyczne głównych ośrodków zajmujących się wyborczymi prognozami: model popularnego portalu FiveThirtyEight daje 55 procent szans na zwycięstwo kandydatce demokratów Kamali Harris. Model tygodnika "The Economist" szacuje szanse obydwojga kandydatów na "około 1/2". Według Nate'a Silvera, znanego analityka, szanse Harris to 56 procent, zaś Trumpa - 44 procent.
Podobnie wskazują stawki na rynkach zakładów bukmacherskich: według portalu RealClearPolitics u nich także minimalną przewagę ma Harris (średnio 49,7-48,9 procent).
Według średnich z ogólnokrajowych sondaży wiceprezydent Harris ma nad Trumpem przewagę w wysokości 2-3 punktów procentowych. Ale ze względu na sposób wyboru prezydenta USA - zwycięzca w każdym (z dwoma niewielkimi wyjątkami) ze stanów otrzymuje całą pulę głosów elektorskich w liczącym 538 głosów Kolegium Elektorów - w praktyce o zwycięstwie zadecyduje to, jak głosy rozłożą się w siedmiu stanach, w których wynik nie wydaje się z góry przesądzony. W każdym z tych stanów różnice między kandydatami są minimalne i mieszczą się w granicach błędu statystycznego.
Według średniej z sondaży stanowych obliczonej przez "New York Timesa", Kamala Harris wygrywa z Trumpem w czterech z nich (Pensylwania, Michigan, Wisconsin, Nevada) różnicą nie większą niż 2 punkty procentowe, a w trzech pozostałych (Arizona, Georgia, Karolina Północna) z taką samą różnicą prowadzi Trump. Taki układ dałby Harris zwycięstwo, jednak gdyby przegrała ona w Pensylwanii - gdzie prowadzi mniej niż 1 punkt procentowy - wygrałby Trump. "To są najbardziej wyrównane wybory, jakie dotąd widziałem. Być może nigdy jeszcze nie było takiej sytuacji" - powiedział czołowy analityk dziennika "New York Times" Nate Cohn.
Sondaże nie zawsze się sprawdzały
Podobnie jak w poprzednich latach, to jak trafne okażą się prognozy w dużej mierze zależy od tego, jak wiernie sytuację oddają badania opinii publicznej. W 2016 roku wyraźnym faworytem według sondaży była Hillary Clinton, lecz badania nie doszacowały elektoratu republikanów i ostatecznie zwyciężył Donald Trump. Cztery lata później sondażowa przewaga Joe Bidena była jeszcze większa, lecz jeszcze większy był błąd największych sondażowni na poziomie stanowym i ostatecznie o wyniku wyborów rozstrzygnęło mniej niż 80 tysięcy głosów w trzech stanach.
W wyborach do Kongresu i władz stanowych w 2022 roku - a także w wyborach uzupełniających i referendach, które miały miejsce po decyzji Sądu Najwyższego o zniesieniu ogólnokrajowego prawa do aborcji - niemal za każdym razem niedoszacowani byli kandydaci Demokratów. Wskazówek co do zwycięzcy nadchodzących wyborów można szukać też poza sondażami. Znany z prognoz politolog Allan Lichtman, który opiera się na własnym systemie bazującym na 13 czynnikach (w tym m.in. sytuacji gospodarczej, wyników poprzednich wyborów, sukcesy/porażki w polityce zagranicznej), przewiduje, że zwycięży Harris.
W niektórych stanach już głosują
Mimo że do dnia wyborów jeszcze miesiąc, to w szeregu stanów głosowanie - korespondencyjne lub osobiste - już się zaczęło, zaś w większości reszty kraju zacznie się w pierwszych tygodniach października. Ze wstępnych publicznie dostępnych danych wynika, że z tej możliwości skorzysta w tym roku mniej wyborców niż w pandemicznym roku 2020. Według danych zgromadzonych przez "New York Timesa", do tej pory wniosek o kartę do głosowania korespondencyjnego złożyło 48 milionów Amerykanów, czyli niemal 1/4 wyborców (w 2020 roku z tego prawa skorzystało ponad 40 procent). Tak jak w poprzednich wyborach, w każdym ze stanów, który udostępnia te dane, większość wyborców głosujących przed dniem wyborczym to demokraci. W prawdopodobnie najważniejszym dla losów wyborów stanie - Pensylwanii - taki wniosek złożyło dotychczas 25 procent wyborców zarejestrowanych jako demokraci i tylko 12 procent republikanów, mimo że w tym roku Partia Republikańska wydała 10 milionów dolarów na kampanię zachęcającą do oddania głosu przed dniem wyborczym. Są to jednak wczesne statystyki, a w większości stanów obywatele będą mogli głosować korespondencyjnie niemal do dnia wyborów 5 listopada.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/JIM LO SCALZO