Trump "wcześniej nie śmiał tego powiedzieć". Teraz "daje taki sygnał"

Donald Trump
"Donald Trump daje sygnał temu, czego nie śmiał powiedzieć wcześniej"
Źródło: TVN24

To już czwarta Wielkanoc od rozpoczęcia pełnoskalowej agresji Rosji na Ukrainę. - Chociaż rozpoczął się proces, którego celem jest dojście do rozejmu, nic nie wskazuje, byśmy byli blisko osiągnięcia tego celu - powiedział w "Faktach po Faktach" były ambasador Polski w Niemczech i we Francji, Andrzej Byrt. W jego ocenie "Donald Trump daje sygnał temu, czego nie śmiał powiedzieć wcześniej". - W ciągu 24 godzin takiego czegoś jak pokój, czy nawet rozejm, załatwić się nie da".

- Czwarta niedziela (wielkanocna - red.) wojny dla Ukrainy to tak, jakbyśmy byli w 1943 roku w czasie II wojny światowej albo w końcowych czasach I wojny, gdzie zdarzało się, że przy świętach Wielkiej Nocy, albo Bożego Narodzenia, i w czasie rozejmu żołnierze niemieccy spotykali się z francuskimi i czasami - ku wzajemnemu zapewne zaskoczeniu - wznosili toasty za pokój - mówił w wielkanocnym wydaniu "Faktów po Faktach" doktor Andrzej Byrt, był ambasador Polski w Niemczech i we Francji

Jak dodał, w przypadku wojny w Ukrainie, "chociaż rozpoczął się proces, którego celem jest dojście do rozejmu", nic nie wskazuje, byśmy byli blisko osiągnięcia tego celu - mimo zapewnień ze strony Rosjan i Amerykanów. - I to jest smutne, bo to sprawia, że możemy się do tego zacząć przyzwyczajać, choć to nie powinno być u nikogo zwyczajem - podkreślił.

BYRT 1
Byrt: rozpoczął się proces, którego celem jest dojście do rozejmu, ale nic nie wskazuje, byśmy byli blisko
Źródło: TVN24

Sygnał od Donalda Trumpa?

Dyplomata komentował także słowa sekretarza stanu USA Marco Rubio, który powiedział w piątek, że USA zaprzestaną prób negocjowania porozumienia pokojowego między Rosją i Ukrainą w ciągu kilku dni, chyba że pojawią się wyraźne oznaki, że jest ono możliwe.

W ocenie Byrta, "Donald Trump daje sygnał temu, czego nie śmiał powiedzieć wcześniej, że w ciągu 24 godzin takiego czegoś jak pokój, czy nawet rozejm, załatwić się nie da". - Szczególnie jeśli się o tym powie i zrobi z tego swój cel - dodał. 

Według niego wypowiedź Rubio była adresowana do Władimira Putina, a nie Ukraińców. - Pamiętajmy, że Ukraińcy zaakceptowali warunki, jakie postawili Amerykanie, czyli powiedzieli, że są gotowi na wstrzymanie działań, zgodzili się na podpisanie z Amerykanami umowy dotyczącej dostępu do złóż metali ziem rzadkich po to, by Amerykanie mieli coś gospodarczo z tego, że pomogą Ukraińcom. I (Ukraińcy - red.) spełnili te warunki. Tymczasem nie wygląda na to, by Rosjanie chcieli zaakceptować (warunki przedstawione przez USA - red.) - ocenił gość TVN24. 

Zapytany, czy jego zdaniem Władimir Putin rozgrywa Trumpa, Byrt odparł: - Odpowiedź jest jednoznaczna: tak on go rozgrywa. Przecież to mistrz w tego typu działaniach. 

Dodał, że "to jest również filozofia polityki międzynarodowej uprawiana za czasów carskich, potem przyjęta przez komunistyczny Związek Radziecki, a dziś praktykowana przez jednego ze spóźnionych wnuków tego systemu i jego uczestnika, czyli Władimira Putina". - Na tym to polega. Zgadzamy się publicznie, po czym robimy za plecami coś, co przeczy złożonym deklaracjom - podsumował.

Chaos czy strategia?

W opinii byłego ambasadora administracja Donalda Trumpa nie działa według jednego planu, ale stosuje taktykę rozmycia przekazu, dzięki której prezydent USA może zachować elastyczność w negocjacjach i uniknąć odpowiedzialności za porażki. Jak mówił, pozorny chaos w wypowiedziach amerykańskich polityków może być metodą.

- Gdyby był przekaz dnia, to nie mówiłby Rubio co innego, niż Keith Kellogg, a jeszcze co innego Witkoff - zauważył Byrt. - Więc ten pozorny bałagan w przekazach może być po to, żeby w zależności od tego, jak się rozwinie rzeczywisty kontekst rozmów między Stanami Zjednoczonymi a Rosją, można było powiedzieć, że ten albo tamten miał rację - dodał. Według niego taki styl prowadzenia polityki pozwala prezydentowi Trumpowi uniknąć odpowiedzialności za porażki, bo na koniec powie: "ten przelicytował, ten powiedział niedokładnie, a ja odniosłem sukces".

Na czym zależy Rosji? "To byłaby zdrada wartości zachodnich"

Agencja Bloomberg podała, że władze USA są gotowe uznać kontrolę Rosji nad nielegalnie anektowanym przez nią ukraińskim Krymem w ramach szerszego porozumienia pokojowego pomiędzy Moskwą a Kijowem. Rozmówcy agencji podkreślili jednak, że ostateczna decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła.

- Filozofia polityki międzynarodowej i komunistów rosyjskich, i wcześniejszych carskich, a dzisiaj rosyjskich była taka: ile można wygryźć, to wygryźć, a potem jest czas, żeby się dozbroić, rozejrzeć się wokół, co się dzieje, a być może dzięki temu, że ustąpimy w pewnym momencie, zyskamy coś więcej - tłumaczył Byrt. 

W ocenie dyplomaty, Rosji zależy przede wszystkim na zniesieniu sankcji i powrocie zagranicznych inwestorów. - To byłaby dla nich nagroda - powiedział. Jego zdaniem taki scenariusz byłby "wielką zdradą wartości zachodnich". - Ale jednak, być może z punktu widzenia globalnej polityki Stanów Zjednoczonych, one zdecydują się to uczynić - zaznaczył.

Czytaj także: