Pomimo sankcji UE nałożonych na reżim Alaksandra Łukaszenki, eksperci niemieckiej policji szkolili na Białorusi tamtejszych ekspertów i to zaledwie kilka tygodni po stłumieniu demokratycznych demonstracji - donosi niemiecki tygodnik "Der Spiegel".
W ubiegłym tygodniu pogłoski o wątpliwe związki z "despotycznym reżimem białoruskiego dyktatora Alaksandra Łukaszenki" zostały zdementowane przez szefa policji federalnej Matthiasa Seegera. Teraz jednak okazuje się, że była to prawda - pisze opiniotwórczy tygodnik.
Opozycja na ławie oskarżonych, a szkolenia trwają
Jeszcze w ubiegłym roku - w dniach 21-25 lutego - trwały szkolenia dla ludzi reżimu Łukaszenki, m.in. dotyczące oszacowania ryzyka. "Spiegel" odnotowuje, że data ta jest szczególnie znacząca, bo wtedy właśnie w Mińsku odbywały się procesy przywódców opozycji demokratycznej, zatrzymanych przeciwko fałszowaniu wyniku wyborów prezydenckich w grudniu 2010 roku. Podczas tych protestów białoruskie oddziały OMON-u pobiły wielu uczestników i zatrzymały około 700 ludzi, w tym prawie wszystkich przeciwników Łukaszenki w wyborach. Po tych wydarzeniach UE nałożyła na Białoruś sankcje, ale - odnotowuje tygodnik - nie przeszkodziło to funkcjonariuszom niemieckiej policji pojechać na Białoruś trzy tygodnie później.
Autor: jak//gak / Źródło: "Der Spiegel"