- W moim tekście nie ma oskarżeń [pod adresem Polaków] - tłumaczył tvn24.pl wydźwięk swojego felietonu w "Sueddeutsche Zeitung" Thomas Urban. W niemieckiej gazecie Urban komentował polskie protesty przeciwko publikacji "Die Welt" o "polskich obozach koncentracyjnych". Publicysta uważa, że Polacy przesadzają, oskarżając Niemców o przekłamywanie historii.
- Wiceminister spraw zagranicznych Ryszard Schnepf zagroził nawet procesem o oczernianie narodu polskiego. Prawie wszystkie gazety i rozgłośnie uznały, że sformułowanie ["polski obóz" - red.] jest kolejnym dowodem na to, że Niemcy chcą napisać na nowo historię obciążając Polskę, a nawet przypisać Polakom Holokaust - pisze Urban w felietonie zatytułowanym "Historia dla populistów".
Według dziennikarza, zagrożenie procesem było nową kulminacją powracającego oburzenia terminem "polski obóz". Dodaje, że pod pręgierzem dziennika "Rzeczpospolita", który prowadzi kampanię przeciw używaniu fałszywego sformułowania, znalazły się już m.in. "New York Times", Washington Post", "Le Monde", "El Pais", "Haarec", "Der Spiegel", a także "Sueddeutsche Zeitung".
Moja relacja jest czystą informacją Urban
- W rzeczywistości jednak ani razu nie twierdzono, że Polacy tworzyli obozy koncentracyjne. Wręcz przeciwnie: wszystkie teksty mówiły o niemieckich sprawcach i żydowskich oraz wschodnioeuropejskich ofiarach (...) Jednak o tym polscy czytelnicy się nie dowiadują, wyjaśnienia redaktorów naczelnych atakowanych gazet nie są przedrukowywane - pisze "SZ".
A przecież Niemcy ciągle biją się w pierś...
Według gazety, od początku kampanii przeciw rzekomej rewizji historii w niemieckojęzycznych publikacjach znaleziono sformułowanie "polski obóz" tuzin razy - "bez wyjątku w informacjach czy esejach o niemieckiej winie i odpowiedzialności". - Nad Wisłą popularna jest wersja, że Niemcy chcą obwinić Polaków za Holokaust, a równocześnie siebie ustawić w roli ofiar wojny. Raczej nie ma dziennikarzy czy publicystów, którzy wyjaśniają swoim współobywatelom, że ta wersja nie ma nic wspólnego z rzeczywistością i że w Republice Federalnej jest nawet uważana za całkowicie groteskową - pisze Urban.
- Polski czytelnik nie dowiaduje się, że w Republice Federalnej oczywiście nie tylko tysiące informacji prasowych, ale także programy wydawnicze, telewizyjne i szkolne mocno podkreślają niemiecką winę - dodaje dziennikarz.
Siedzą cicho, bo współpracowali z komuną?
Jego zdaniem wielu doświadczonych polskich ekspertów od Niemiec nie ma odwagi wystąpić w obronie Niemców. Jednym z powodów jest to, że w czasach PRL mieli związki ze Służbą Bezpieczeństwa albo partią. - Z powodu swoich starych akt z łatwością dostają się pod ostrzał młodego, myślącego w kategoriach narodowych pokolenia, które od kilku lat nadaje ton w mediach - ocenia "SZ".
W poniedziałek polska ambasada w Berlinie zaprotestowała przeciw użyciu określenia "polski obóz koncentracyjny Majdanek" przez niemiecki dziennik "Die Welt". Sformułowanie to znalazło się w artykule autorstwa Miriam Hollstein pt. "Podróż Asafa dookoła świata".
Nie oskarżam - komentuję
W rozmowie z tvn24.pl Urban podkreśla, że w swoim felietonie "ani jednym słowem nie oskarża, tylko komentuje". - Moja relacja jest czystą informacją - podkreśla Urban.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN