Premier Mateusz Morawiecki w wywiadzie dla niemieckiego dziennika "Frankfurter Allgemeine Zeitung", odnosząc się do powiązania mechanizmu praworządności z wypłatą unijnych środków, powiedział, że "z wielu względów proponowany proces jest bardzo niebezpieczny". "Komuś nie podoba się dziś polski rząd, to stawiamy go pod pręgierzem. Jutro to może być włoski lub portugalski rząd, to im zabierzemy fundusze" - przekonywał szef polskiego rządu.
W wywiadzie dla czwartkowego wydania "Frankfurter Allgemeine Zeitung" premier Mateusz Morawiecki został zapytany przez przeprowadzającego rozmowę Gerharda Gnaucka, w imię jakiej wartości Polska i Węgry są gotowe narazić się innym państwom UE i zaryzykować utratę funduszy. Szef polskiego rządu odpowiedział, że "mógłby odwrócić to pytanie i zapytać - w imię jakich wartości Komisja oraz Parlament Europejski w swym zachowaniu mogą doprowadzić do sytuacji obejścia zasad określonych w Traktatach?". "To trochę tak, jakby niemieckie ustawy były stawiane nad niemiecką konstytucją" - dodał.
W kwestii obaw związanych z tzw. mechanizmem warunkowości premier powiedział, że główną obawą jego rządu jest, "że ten mechanizm może być wykorzystany w sposób bardzo arbitralny i politycznie motywowany". "Komuś nie podoba się dziś polski rząd, to stawiamy go pod pręgierzem. Jutro to może być włoski lub portugalski rząd – to im zabierzemy fundusze. To paradoksalne, bo to mechanizm omijający traktaty. Mechanizm, który ma gwarantować przestrzeganie praworządności, jest więc sam zasadniczym naruszeniem tejże praworządności" - powiedział.
"Z wielu względów proponowany proces jest bardzo niebezpieczny"
Morawiecki podkreślił także, że "z wielu względów proponowany proces jest bardzo niebezpieczny". "Warto spojrzeć na tę propozycję, odwołując się do opinii Służb Prawnych Unii oraz Europejskiego Trybunału Obrachunkowego: mechanizm warunkowości stwarza niebezpieczeństwo braku pewności prawa. Mądre prawo to takie, które jest uniwersalne, a nie partykularne. Obecny mechanizm warunkowości jest właśnie takim partykularyzmem. Takie rozwiązania mogą być później nadużywane. Jeśli umieścimy w prawie takie arbitralne, polityczne rozwiązanie, ktoś go wcześniej lub później użyje z fatalnymi dla Unii konsekwencjami" - przekonywał.
Premier - na uwagę Gnaucka, że tak jak Viktor Orban przed 1989 rokiem walczył z dyktaturą - powiedział: "Tak. W młodości to było nie do pomyślenia, że żelazna kurtyna upadnie". Zaznaczył przy tym, że "gdy jednak upór Solidarności i konsekwentna polityka USA doprowadziły do upadku Związku Sowieckiego, rozpoczęliśmy pracę, aby jak najszybciej nasze kraje mogły budować Europę wolną, silną i zjednoczoną". Ale dodał, że "wśród naszych sojuszników brakuje czasami zrozumienia naszej przeszłości".
"W Polsce wszyscy widzimy, jak duży postęp dokonał się przez 15 lat członkostwa Polski w UE"
"Nie oceniamy tego w ten sposób" - odpowiedział premier na pytanie, czy po wejściu Polski do Unii w 2004 roku "coś poszło nie tak". "Uważam, że to była sytuacja win-win. W Polsce wszyscy widzimy, jak duży postęp dokonał się przez 15 lat członkostwa Polski w UE. Również Europa Zachodnia ogromnie skorzystała na rozszerzeniu Unii na Europę Środkową. Właśnie dlatego tym bardziej czujemy się odpowiedzialni za przyszłość Unii Europejskiej" - dodał.
Pytany, czy zgrzyty między dwoma częściami Europy mają podobne powody jak zgrzyty między społeczeństwem zachodnio- i wschodnioniemieckim, Morawiecki odpowiedział, że "powojenna historia Niemiec jest naznaczona podziałem. Ale z tego właśnie powodu Niemcy, które wiedzą, czym jest 'dziedzictwo komunizmu', mogą lepiej rozumieć kraje postkomunistyczne". "Wszystkie narody różnią się od siebie, na bardzo wielu poziomach. Kluczowe jest wzajemne zrozumienie i współpraca. Jesteśmy Europą Ojczyzn i niech tak zostanie. Nie sądzę, by unia transferowa wielkich rozmiarów to był pomysł do zaakceptowania dla większości krajów członkowskich" - uznał premier.
"Batalię prowadzimy z pandemią. Z kolei temat warunkowości to trudna dyskusja"
"Wspólny rynek to ogromna wartość. Na pewno dla Niemiec. Na pewno dla Polski. I to jest główne osiągnięcie zjednoczonej Europy" - podkreślił Morawiecki w odpowiedzi na pytanie, jakie w jego przypadku były pierwsze momenty sceptycyzmu wobec Unii Europejskiej. "Na tym wspólnym rynku jest jeszcze wiele do zrobienia. W Polsce dobrze wiemy, czym jest porządek narzucany z jakiejś centrali. Jak działał system bloku sowieckiego? Brak jasnych reguł. Decyzje w dalekim Komitecie Centralnym, podległość państw wobec centrali, eksploatacja gospodarcza, faktyczny neokolonializm, nominalna demokracja, w której naród nie mógł żyć w zgodzie ze swoimi wartościami. To oczywiście memento ze słusznie minionych czasów. Warto się na nich uczyć" - dodał.
Pytany, kim, oprócz Węgier, są jego "sprzymierzeńcy w obecnej batalii", polski premier odpowiedział, że "batalię prowadzimy z pandemią". "Z kolei temat warunkowości to trudna dyskusja. Tym trudniejsza i tym ważniejsza, że decyzja, jaka dziś zapadnie, będzie miała wpływ na to, w jakim kierunku potoczy się dalej historia UE. Będziemy bronić Europy Ojczyzn" - dodał.
Gnauck zauważył, że wielu ministrów polskiego rządu mówiło o "wojnie kulturowej", która dzieli Europę, zapytał zatem, "czy obawy wielu Polaków związane z UE dotyczą właśnie tego obszaru: tematów migracji i bezpieczeństwa wewnętrznego, definicji rodziny, laicyzmu".
"Wojna kulturowa to bardzo mocne określenie, ale z pewnością mamy dziś do czynienia z wyraźnymi różnicami na tle kwestii, które pan wymienił" - mówił premier. "Uważam, że autentyczne poszanowanie różnorodności powinno obejmować także akceptację specyfiki każdej kultury w państwach członkowskich. To fundamenty UE. Polacy na wiele spraw patrzą inaczej niż Niemcy czy Francuzi, ale przecież tak samo Niemcy różnią się od np. Hiszpanów czy Belgów. Na pewno jako rząd reprezentujący Polaków szukamy mocnych gwarancji, że odrębność Polski zostanie uszanowana" - dodał.
"Walka z korupcją to znak firmowy mojego rządu i na tym polu odnieśliśmy ogromne sukcesy"
Premier podkreślił też, że "dzisiaj walczymy o to, by żaden kraj nie stracił dzisiaj ani w przyszłości środków z powodu arbitralnego, nieprzejrzystego mechanizmu. To kwestia podstawowego zaufania, które jest oparte na prawie europejskim. Fundusz odbudowy po COVID jest dobry. Nie możemy pozwolić, żeby wraz z dobrymi rozwiązaniami przemykały się złe, potencjalnie głęboko destruktywne dla całej Unii" - mówił premier.
Czy jest jeszcze pole do kompromisu? - dopytywał Gnauck. "Każde euro ma być wydawane uczciwie. Zresztą na marginesie warto wspomnieć, że z każdego euro wraca do Niemiec, do Europy Zachodniej, 75 eurocentów, do Siemensa, Hochtiefa i setek innych firm, które realizują kontrakty" - mówił Morawiecki. "Nie możemy pozwolić na korupcję czy na defraudacje funduszy unijnych. Walka z korupcją to zresztą znak firmowy mojego rządu i na tym polu odnieśliśmy ogromne sukcesy" - dodał.
Morawiecki został zapytany, czy według niego zamknięcie postępowania wg art. 7 – który wymaga jednomyślności i dlatego nie zadziałał – byłby dobrą ofertą kompromisu. "Tak, warto poważnie traktować własne zasady" - odpowiedział Mateusz Morawiecki. "Może najpierw byśmy sprawdzili, czy art. 7 zadziała, czy nie zadziała" - dodał.
Na koniec padło pytanie, czy Morawiecki cieszy się z wyboru Joe Bidena na prezydenta USA. "To jest trwały sojusz i jestem przekonany, że współpraca z prezydentem Bidenem będzie się układała równie dobrze" - zapewnił premier.
Źródło: PAP