Ponad dwa tysiące ludzi z kłosami zboża w dłoniach przemaszerowało ulicami Kijowa do Pomnika Pamięci Ofiar Wielkiego Głodu na Ukrainie w latach 1932-33. Niektórzy historycy szacują, że tragedia ta mogła pochłonąć nawet 10 milionów istnień.
"W tamtych czasach mógł nas uratować chleb. Teraz uratuje nas pamięć" - głosiły napisy na transparentach. Idący w marszu mówili, że jednoczy ich pamięć, która żyje w historiach rodzinnych z czasów Wielkiego Głodu.
Chleb pod pomnikiem
- Moja mama urodziła się w 1920 r. Pierwszy głód przyszedł, gdy miała 12 lat. Opowieści o głodzie słyszałam od dzieciństwa. Jestem przekonana, że celem Wielkiego Głodu było zniszczenie narodu ukraińskiego - powiedziała korespondentowi PAP pani Łada, która kroczyła w marszu, trzymając w rękach przyozdobiony świecą bochenek chleba.
Mimo że od czasów Wielkiego Głodu minęły dziesięciolecia, ten okrągły, ciemny, żytni chleb do dziś jest na Ukrainie symbolem dostatku. Dotyczy to przede wszystkim osób starszych, które idąc w gości wręczają czasem gospodarzom właśnie bochen chleba. W sobotę te bochenki kładziono pod pomnikiem ofiar głodu.
Na Janukowycza to nie było ludobójtwo
- Nie czuję chęci zemsty, ale czuję taką wewnętrzną złość, że odpowiedzialni za wywołanie głodu do dziś nie zostali za to ukarani. Dlaczego Rosja, która uznaje się za spadkobierczynię ZSRR, nie potępiła głodu? Dlaczego my, Ukraińcy, pozwalamy sobie na to, by głosować w wyborach na komunistów, którzy doprowadzili do głodu? Dusza boli, kiedy na to patrzę - mówiła Hanna, rozdająca przed Pomnikiem Ofiar Wielkiego Głodu ulotki informujące o tragedii.
W obchodach Dnia Pamięci Ofiar Wielkiego Głodu, który przypada w ostatnią sobotę listopada, wzięli udział politycy opozycji, nie było jednak przedstawicieli władz.
Słowa prezydenta
Prezydent Wiktor Janukowycz, który uważa, że Wielki Głód nie był ludobójstwem na narodzie ukraińskim, lecz "wspólną tragedią" wszystkich mieszkańców Związku Radzieckiego, złożył hołd ofiarom tragedii dzień wcześniej.
Prezydent w sobotę zwrócił się jednak do rodaków. - Ta zbrodnia na zawsze zmieniła historię ukraińskiego narodu. Stała się jedną z najcięższych prób, z którymi przyszło nam się zmierzyć. Wielki Głód oznaczał nie tylko fizyczną zagładę ludzi. Miał on wywoływać pokorę i strach - powiedział Janukowycz, zwracając się do rodaków.
Świeczki pamięci
Dzień Pamięci Ofiar Wielkiego Głodu oficjalnie obchodzony jest na Ukrainie dopiero od kilkunastu lat, jednak wydaje się, że zdobył już ważne miejsce w kalendarzu istotnych dla Ukraińców dat.
Wytworzył też nową tradycję, zgodnie z którą w ostatnią listopadową sobotę w oknach domów zapalane są świece. W internetowych sieciach społecznościowych zamiast zdjęć profilowych młodzi ludzie umieszczają fotografie płonących świec.
Wielki głód
W czasach komunistycznych przez Ukrainę przetoczyły się trzy fale głodu: z początku lat 20., w latach 1946-47 i najtragiczniejszy w skutkach - Wielki Głód z lat 1932-33. Sztucznie wywołany głód nastąpił w kraju, który od stuleci był jednym z największych producentów zboża na świecie, i w czasie, gdy ZSRR wysyłał ogromne ilości zboża za granicę.
Zdaniem historyków głód na Ukrainie wymierzony był w chłopstwo, które masowo występowało przeciwko kolektywizacji. Walcząc z oporem, w 1932 r. w ZSRR wprowadzono prawo o ochronie własności państwowej, które pozwalało na rozstrzelanie człowieka za zabranie jednego kłosa z należącego do kołchozu pola.
Autor: zś\mtom / Źródło: PAP