Odessa. Lekarz ze szpitala położniczego: Jeżeli jakaś kobieta jest w sali porodowej, to musimy z nią zostać. Nie idziemy do piwnicy

Źródło:
TVN24
Lekarz ze szpitala położniczego w Odessie: Jeżeli jakaś kobieta jest w sali porodowej, musimy z nią zostać. Nie idziemy do piwnicy
Lekarz ze szpitala położniczego w Odessie: Jeżeli jakaś kobieta jest w sali porodowej, musimy z nią zostać. Nie idziemy do piwnicyTVN24
wideo 2/21
Lekarz ze szpitala położniczego w Odessie: Jeżeli jakaś kobieta jest w sali porodowej, musimy z nią zostać. Nie idziemy do piwnicyTVN24

Rosyjska inwazja na Ukrainę trwa dziewiątą dobę. O sytuacji w szpitalu położniczym w Odessie mówił w "Faktach po Faktach" lekarz anestezjolog Serhii Mazur. Przekazał, że w przypadku uruchomienia alarmu przeciwlotniczego wszyscy muszą zejść do schronu. - Jeżeli jakaś kobieta jest w sali porodowej, to musimy z nią zostać. Również jeżeli jest pilny zabieg cesarskiego cięcia w sali operacyjnej, to też musimy tam być, nie idziemy do piwnicy - powiedział.

Piątek jest dziewiątym dniem rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Wojska rosyjskie wciąż próbują dostać się do Kijowa. Rosjanie weszli na Ukrainę zarówno od północy - także z terytorium Białorusi - jak i z południa, z Krymu. Najcięższe starcia toczą się o Charków oraz o stolicę - Kijów. Sekretarz rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ołeksij Daniłow przekazał w piątek około godziny 12 czasu ukraińskiego (godzina 11 w Polsce), że rosyjskie wojsko "koncentruje środki w celu podjęcia aktywnych działań mających na celu okrążenie Odessy".

Czytaj: Atak Rosji na Ukrainę - relacja na żywo

W piątek wieczorem gościem "Faktów po Faktach" był doktor Serhii Mazur, lekarz anestezjolog ze szpitala położniczego w Odessie, który po pięciu dniach ciągłego dyżuru w szpitalu przebywa małej wsi pod miastem u swoich przyjaciół. - Być może jutro będę znów w pracy - powiedział.

Odcięcie szpitala od prądu? "Katastrofa"

Pytany o sytuację w szpitalu, mówił, że "kiedy jest alarm przeciwlotniczy, to wszyscy muszą iść do piwnic, w tym kobiety i dzieci". 

- Jeżeli jakaś kobieta jest w sali porodowej, to musimy z nią zostać. Również jeżeli jest pilny zabieg cesarskiego cięcia w sali operacyjnej, to też musimy tam być, nie idziemy do piwnicy - mówił. Przyznał, że mają świadomość, że na ten szpital może spaść bomba.

Pytany, co by oznaczało odcięcie szpitala od prądu, odpowiedział, że byłaby to "katastrofa". Dodał jednak, że szpital ma agregaty prądotwórcze.

Gość "Faktów po Faktów" przekazał, że na tę chwilę w szpitalu są środki znieczulające. - Myślimy, że na tydzień, może dwa to wystarczy - dodał.

Atak Rosji na Ukrainę - oglądaj program specjalny w TVN24:

Autorka/Autor:js//now

Źródło: TVN24

Źródło zdjęcia głównego: Serhii Mazur

Tagi:
Raporty: