Ostrzał bloku mieszkalnego w Kijowie. Zginęła co najmniej jedna osoba

Ukraiński sztab generalny w raporcie opublikowanym w nocy z niedzieli na poniedziałek podał, że Ukraińcy spodziewają się kolejnych ataków na Charków na wschodzie, Sumy na północnym wschodzie czy na kijowskie przedmieście Browary.

Relacja tvn24: Dziewiętnasta dobra rosyjskiej inwazji na Ukrainę

Do tej pory siłom Ukrainy udaje się odpierać ataki na Kijów. W poniedziałek rano ukraińskie służby ds. sytuacji nadzwyczajnych przekazały, że blok mieszkalny w dzielnicy Obołoń w stolicy został trafiony przez rosyjski pocisk artyleryjski.

Pierwotnie informowano o dwóch ofiarach śmiertelnych ataku oraz o trzech osobach rannych. Potem służby ratunkowe podały, że zginęła co najmniej jedna osoba.

Według wcześniejszych doniesień portalu Ukrainska Prawda, pocisk trafił w 8-piętrowy blok, niszcząc częściowo mieszkania od parteru po drugie piętro. Na drugim i trzecim piętrze wybuchł pożar.

O sytuacji w Kijowie opowiadał w poniedziałek rano przebywający tam Mateusz Lachowski, wolontariusz i dokumentalista. - Noc nie była zbyt przyjemna, nie tylko w Kijowie. W dziewiętnastu obwodach, z dwudziestu czterech na Ukrainie, w nocy zawyły syreny - wspomniał.

- Tu od rana sytuacja jest dość trudna, jeśli chodzi o dzielnicę Obołoń. Mówiłem, że w końcu dojdzie do czegoś takiego, ze Rosjanie zbliżą się do miasta w jakiś sposób i podciągną artylerię - przyznał. - Niestety zrobili to prawdopodobnie od strony Buczy i zaczęli ostrzeliwać bloki mieszkalne - dodał.