Tybet: niepokoje po odznaczeniu Dalajlamy

Aktualizacja:

Setki mnichów buddyjskich, świętujących przyznanie Dalajlamie Medalu Kongresu USA starły się z policją w stolicy Tybetu - Lhasie. Niepokoje trwały przez 4 dni.

Tybetańczycy próbowali świętować uhonorowanie Dalajlamy na ulicach Lhasy. Napotkali jednak na swojej drodze oddziały policji. Około 1100 mnichów i dziesiątki turystów zostało zatrzymanych w klasztorze Zhaibung, który kordonem otoczyło trzy tysiące uzbrojonych policjantów - donosi jedna z gazet wydawanych w Hongkongu.

Nie wiadomo, czy w trakcie zajść kogoś aresztowano, ani czy ktokolwiek został ranny. Wiadomo za to, że policja utworzyła punkty kontrolne na głównych ulicach w Lhasie. Inne szczegóły nie są znane.

Pekin od lat atakuje Dalajlamę, oskarżając go o separatyzm. Stara się go zdyskredytować i zawsze wypowiada się krytycznie, gdy spotyka się on z przywódcami zachodnich państw. Szczególnie ostatnio, gdy został on uhonorowany medalem Kongresu USA, a prezydent Bush pojawił się i przemawiał podczas tej ceremonii, reakcja Chin była bardzo ostra.

Chiny od 1950 roku okupują Tybet i od tamtej pory określają go jako nieodłączną część swojego państwa. W trakcie ich okupacji zginęło co najmniej 1,2 miliona Tybetańczyków, zniszczono ponad 5 tys. klasztorów buddyjskich. Zakrojona na szeroką skalę akcja kolonizacyjna sprawiła, że na historycznym terytorium Tybetu żyje dziś 9 milionów Chińczyków i 6 milionów Tybetańczyków.

Wszelkie demonstracje wyrażające poparcie dla duchowego przywódcy Tybetu są tłumione przez władze. Tybetańczycy nie mają w zasadzie żadnego sposobu manifestowania swojej odrębności. Represje spotykają ich za samo posiadanie zdjęcia Dalajlamy lub tybetańskiej flagi.


Źródło: Reuters, TVN24