Były talibski dowódca polowy w wojnie z Amerykanami stanął na czele lokalnych władz w prowincji Helmand. Nominacja Mułły Salaama jest przykładem nowej polityki afgańskiego rządu, który stara się pozyskać "nieubrudzonych" talibów.
- To zgodne z polityką afgańskiego rządu - powiedział rzecznik prezydenta Hamida Karzaja - Prezydent mówił już wcześniej, że wszyscy byli talibowie, którzy zaakceptują konstytucję i zechcą wziąć udział w politycznym procesie, są mile widziani - dodał.
Człowiek z przeszłością
Salaam, mąż czterech żon i ojciec 20 dzieci, zasłużył się rządowi już w zeszłym roku, kiedy pokierował ofensywą na okręg Musa Qala w Helmandzie - ten sam, w którym teraz objemie szefostwo.
W tym, że atak pod wodzą Salaama na Musa Qala się powiódł, nie ma nic dziwnego - wcześniej Afgańczyk dowodził bowiem na tym terenie siłami talibów w walce przeciwko NATO i Amerykanom. Smaku jego legendzie dodaje fakt, że robił to po opuszczenie więzienia, z którego wypuścili go Amerykanie po półrocznym przetrzymaniu. Salaam wpadł bowiem w ręce zachodnich żołnierzy już na początku afgańskiej wojny w 2001 r. Był wtedy gubernatorem prowincji Uruzgan.
Talibowie mile widziani
Kłopoty z zaprowadzeniem porządku w kraju zmusiły afgański rząd do pojednawczych kroków w kierunku talibskich rebeliantów. Oficjalnie nadal Kabul nie utrzymuje z nimi kontaktu, np. nie negocjuje w przypadku porwań, ale tajemnicą poliszynela jest, że rebelianckich dowódców regularnie odwiedzają rządowi emisariusze.
Kabul o lojalność Mułły Salaama najwyraźniej się nie obawia. On sam z resztą zapewnia, że będzie walczył przeciwko talibom, "którzy są przeciwko pokojowi i dobrobytowi Afganistanu".
Źródło: Reuters, TVN24