Brytyjski minister spraw zagranicznych William Hague poinformował, że Wielka Brytania i Stany Zjednoczone "mają dowody" na to, że Syria planuje użycie broni chemicznej.
Hague powiedział, że "dowodów jest wystarczająco dużo, aby wydać ostrzeżenie". MSZ Wielkiej Brytanii nie podało jednak dalszych szczegółów dotyczących dowodów. Wiadomo jednak, że informacje pochodzą ze "źródeł wywiadowczych".
Strona syryjska jednoznacznie zaprzeczyła, że planuje użyć broni chemicznej. - Nigdy, w żadnych okolicznościach - podkreślał jeden z urzędników syryjskich.
Jednak jak przypomniał Hague w wywiadzie dla BBC, "prezydent Barack Obama ostrzegł przed poważnymi konsekwencjami" użycia takiej broni. - I naprawdę miał to na myśli - dodał Hague.
Źródła wojskowe w Zatoce poinformowały, że taka broń może być magazynowana w pięciu bazach lotniczych. Te miejsca są przez służby wywiadowcze obserwowane.
Został także przygotowany plan awaryjny, gdyby zaobserwowano przygotowania do załadunku takiej broni.
Obama ostrzega
Barack Obama ostrzegł w poniedziałek Baszara el-Asada, że jeśli użyje broni chemicznej przeciwko siłom opozycji to narazi się na "konsekwencje". Amerykański prezydent powiedział, że "użycie broni chemicznej jest i byłoby całkowicie niedopuszczalne". Obama nie sprecyzował jaka mogłaby być reakcja Stanów Zjednoczonych. Wcześniej rzecznik Białego Domu Jay Carney zapytany czy opcja militarna wchodzi w grę, odparł, że istnieje "planowanie wariantowe".
Także szef NATO Anders Fogh Rasmussen ostrzegł Syrię, że ewentualne użycie przez nią broni chemicznej wywoła natychmiastową reakcję wspólnoty międzynarodowej.
Konflikt w Syrii trwa nieprzerwanie od 2011 roku. Opozycyjne Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka twierdzi, że od wybuchu rebelii zginęło ponad 41 tys. ludzi, w większości cywilów.
Autor: abs//bgr / Źródło: BBC, PAP