Zagraniczne media nie mogły nie zauważyć niedzielnego incydentu w Gruzji z udziałem prezydentów Polski i Gruzji - Lecha Kaczyńskiego i Micheila Saakaszwilego. Większość z nich odnotowała, że strzały padły z terytorium Osetii Płd., inne podkreśliły, że prezydenci o całe zdarzenie oskarżyli stronę rosyjską.
Brytyjski "The Guardian" pisze o "strzałach w kierunku kolumny pojazdów" prezydentów Gruzji i Polski. Dziennik przywołał wypowiedź szefa gruzińskiego parlamentu. David Bakradze powiedział, że strzały pochodziły z prowincji Osetii Płd, a międzynarodowa społeczność zdążyła już potępić autorów incydentu.
"To wina Rosji"
Z kolei serwis BBC podkreślił, że prezydenci Polski i Gruzji "oskarżyli rosyjskie wojska o strzały w kierunku kolumny pojazdów". Również hiszpański "El Pais" na pierwszym miejscu zaznaczył, że prezydenci i ich otoczenie za niedzielne wydarzenie obwiniają Rosjan. Dziennik przywołał wypowiedź osób towarzyszących Lechowi Kaczyńskiemu, które "słyszały strzały, ale z bliżej nieokreślonego kierunku".
Wiele mediów zasygnalizował stanowisko Rosji, odnotowano, że Rosja zaprzecza, jakoby to jej wojska strzelały w kierunku samochodów wiozących obu prezydentów.
Mniej dyplomatyczne było internetowe wydanie Sky News, które przywołało relację świadka podróżującego z prezydentem Micheilem Saakaszwilim. W tekście za cały incydent obarczono Rosję. "Rosyjskie siły ostrzelały kolumnę prezydenckich samochodów" - można było przeczytać na stronie internetowej brytyjskiej stacji.
Ważna wiadomość
Serwis internetowy telewizji CNN o incydencie w Gruzji poinformował na swojej głównej stronie, jako tzw. "breaking news" (pilna wiadomość - red.). Na wielu internetowych portalach, informacja o gruzińskim incydencie znalazła się na czołówkach i wśród najważniejszych infromacji
Źródło: tvn24.pl