Zderzenie satelitów – amerykańskiego Iridium 33 i rosyjskiego Kosmos 2251 – pierwsze w historii bezpośrednie zderzenie dwóch sztucznych satelitów Ziemi - miało miejsce 10 lutego 2009. Doszło do niego nad syberyjskim półwyspem Tajmyr, na wysokości 776 km. Niemal dokładnie miesiąc później, na Ziemię spadną pierwsze odłamki rosyjskiego satelity.
Teleskop Hubble'a w niebezpieczeństwie?
Choć według ekspertów mieszkańcy Ziemi nie muszą się obawiać kawałków metalu spadających im na głowy, to szczątki satelitów pozostające na orbicie stwarzają inne niebezpieczeństwo. - Odłamki przede wszystkim stanowią zagrożenie dla innych działających satelitów orbitujących nad powierzchnią ziemi. – uważa Krzysztof Ziołkowski z Centrum Badań Kosmicznych PAN. – Mogą zagrozić teleskopowi Hubble’a. Znajduje się on na wysokości mniej więcej 600 km nad Ziemią – komentuje naukowiec.
Według Ziółkowskiego, trudno jest na razie o jednoznaczną ocenę potencjalnego zagrożenia jakie wiąże się ze zderzeniem, ponieważ nieznane są dokładnie wszystkie dane na temat trajektorii lotu poszczególnych odłamków, jak i ich wielkości oraz ilości. Ale jest pewny, że są one obserwowane przez USA. - Amerykanie mają specjalne służby, które cały czas monitorują poruszanie się kosmicznych śmieci – opowiada Ziółkowski. – Są w stanie śledzić ruch obiektu większego niż 10 cm – dodaje.
Według Rosyjskiej Federalnej Agencji Kosmicznej zderzenie satelitów stwarza zagrożenie dla Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Szczątki mogą również stwarzać niebezpieczeństwo dla misji wahadłowców.
Kosmiczne śmietnisko
Naukowcy z NASA policzyli, że na ziemskiej orbicie znajduje się obecnie ponad 10 tysięcy kawałków kosmicznego złomu o średnicy przekraczającej 10 cm. Kolejnych 300 tys. odłamków ma wielkość około centymetra, a kilka milionów około milimetra. Pojedynczy „śmieć” może uszkodzić działające satelity i stanowi potencjalne zagrożenie dla astronautów. Szkody powodować mogą nawet kawałki farby!
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24