Międzynarodowy sąd w Kosovskiej Mitrovicy skazał w czwartek jednego z przywódców Serbów kosowskich Olivera Ivanovicia na dziewięć lat więzienia za zbrodnie wojenne. Orzeczenie może spowodować wzrost napięć w regionie.
Sędziowie unijnej misji policyjno-prawnej Eulex, orzekający pod przewodnictwem rumuńskiej sędzi, uznali 62-letniego Ivanovicia, lidera partii Inicjatywa Obywatelska "Serbia, demokracja, sprawiedliwość", za winnego podżegania do zabójstwa kilkorga albańskich cywilów z Kosowa w 1999 roku podczas wojny w tej dawnej prowincji Serbii.
"Rób zgodnie z rozkazem"
Jak stwierdzili sędziowie, Ivanović był wówczas członkiem paramilitarnej grupy, która prowadziła akcję "oczyszczania" z Albańczyków południowej części Kosovskiej Mitrovicy. Podczas tej operacji wyrzucono z domów wiele albańskich rodzin, oddzielano też mężczyzn od kobiet i dzieci, i zabijano wielu z nich.
W uzasadnieniu wyroku napisano, że 14 kwietnia 1999 roku na pytanie jednego z członków paramilitarnej policji, co zrobić z dziewięciorgiem Albańczyków, Ivanović odpowiedział: - Co mnie pytasz, rób zgodnie z rozkazem. Według sądu Ivanović miał świadomość, że trwa operacja wyganiania i mordowania Albańczyków" i "wiedział, że dojdzie do zabójstwa". Wskazano jednak, że nie można było ustalić ponad wszelką wątpliwość, czy Ivanović występował w charakterze lidera, dowódcy jednostki paramilitarnej czy serbskiej policji.
Sąd uniewinnił Ivanovicia od innego oskarżenia - o zbrodnie popełnione w 2000 r.
Motywowane politycznie
Ivanović zaprzeczył zarzutom, twierdząc, że są motywowane politycznie. Czterech innych kosowskich Serbów, oskarżonych wraz z Ivanoviciem w tym samy procesie, zostało uniewinnionych.
Czwartkowy wyrok skrytykowali przedstawiciele władz Serbii, ostrzegając, że może on po raz kolejny podsycić napięcia na tle etnicznym w i tak już niespokojnym regionie.
- Jestem pewien, że nastroje w Kosowie pogorszą się - powiedział wicepremier Serbii Rasim Ljajić. - Serbowie żyjący w Kosowie zaczną myśleć: jeśli Ivanović, prodemokratyczny działacz, na to zasługuje, co stanie się z nami?
Czerwona linia
Marko Djurić, członek serbskiej delegacji na rozmowy z kosowskimi Albańczykami, powiedział, że werdykt "nie ma nic wspólnego z prawem i sprawiedliwością" i miał na celu "upokorzenie Serbów". - Czerwona linia została przekroczona. Nadszedł czas, żeby ponownie rozważyć kwestię (rozmów) i zobaczyć, co następnie robić - dodał.
Ivanović, swego czasu główny przywódca Serbów na północy Kosowa, jest uznawany za umiarkowanego polityka. Był sekretarzem stanu w ministerstwie Serbii ds. Kosowa, a w 2013 roku został wybrany na radnego w północnej części Kosovskiej Mitrovicy, zamieszkanej przez Serbów. Popiera dialog i kompromis ze stanowiącym w Kosowie większość Albańczykami, mówi też po albańsku. Został aresztowany w styczniu 2014 roku. Był pierwszym liderem kosowskich Serbów zatrzymanym przez Eulex pod zarzutem popełnienia zbrodni wojennych na Albańczykach.
Eulex, utworzony po ogłoszeniu przez Kosowo niepodległości od Serbii w 2008 roku, prowadzi sprawy zbrodni wojennych w Kosowie, lecz zajmuje się również najbardziej drażliwymi sprawami korupcji i przestępczości zorganizowanej, w które zamieszani są mi.n. byli albańscy partyzanci, uważani przez pobratymców za bohaterów walki o kosowską państwowość.
Nieuznawana niepodległość
Dwumilionowe Kosowo, gdzie Albańczycy stanowią ponad 90 proc. mieszkańców, proklamowało niepodległość przy poparciu Zachodu i po atakach lotnictwa NATO, które miały na celu położenie kresu prześladowaniom Albańczyków przez siły serbskie. Serbia nie uznała niepodległości Kosowa i nadal uważa je za swoją prowincję. Niepodległość Kosowa uznało ok. 100 krajów, w tym USA i większość państw UE.
Podczas konfliktu między Kosowem i Serbią zginęło 13 tys. ludzi.
Autor: asz//gak / Źródło: PAP