Generał Nogowicyn powiedział, że tego rodzaju patrole są "rzeczą normalną", i dał do zrozumienia, że także USA wysyłają okręty podwodne na patrole w pobliżu Rosji. Jak dodał, wznowiono je po ponownym uruchomieniu patrolowych lotów rosyjskich bombowców strategicznych w 2007 roku.
Dwa rosyjskie okręty podwodne od kilku dni patrolowały wody Atlantyku na wschód od USA. Nie wpłynęły jednak na amerykańskie wody terytorialne ani nie podjęły żadnych działań prowokacyjnych.
Pentagon: nie ogłaszamy alarmu
Rzecznik Pentagonu Geoff Morrell w wywiadzie dla CNN stwierdził, że "alarmu jeszcze nie ogłoszono". – Na razie operują na wodach międzynarodowych. Szczerze mówiąc, my robimy podobnie w różnych rejonach świata – oświadczył.
Anonimowe źródło CNN, urzędnik Pentagonu, stwierdził, że Rosja nie przeprowadzała podobnych operacji, tysiące mil od macierzystych portów, od lat. – To interesujące. Przez pewien czas nie byli w stanie przedsięwziąć takich akcji, a teraz są – oświadczył anonimowy urzędnik. I dodał, że to część szerzej zakrojonej demonstracji możliwości militarnych - Rosja bierze ostatnio udział w światowej wojnie z piractwem morskim, a w zeszłym roku zrobiła tour po portach Ameryki Łacińskiej.
Dwaj inni urzędnicy pytani przez CNN o ocenę tej akcji rosyjskiej floty, nie przypisywali jej większego znaczenia. – Nie ma potrzeby, by reagować nieadekwatnie – stwierdził jeden. Inny powiedział, że wodach międzynarodowych panuje wolność i każdy może płynąć tam gdzie chce, dopóki nie wpłynie na wody terytorialne.
Źródło: CNN, PAP
Źródło zdjęcia głównego: wikipedia.org