"Dookoła nic, tylko las". Trafiły tu setki osób

Źródło:
Mediazona, BBC, Kommiersant, Reuters, tvn24.pl

Po masowych zatrzymaniach uczestników protestów w obronie opozycjonisty Aleksieja Nawalnego w moskiewskich aresztach zaczęło brakować miejsc. Część osób przewieziono do ośrodka dla oczekujących na deportację cudzoziemców w wiosce Sacharowo pod Moskwą. Rosyjskie media informują o "przepełnionych celach, pryczach bez materacy i solidarności tych, których zjednoczyło wspólne nieszczęście".

"Obecnie w ośrodku w Sacharowie przebywa 812 aresztowanych osób. Powstało pierwsze specjalistyczne więzienie polityczne w historii współczesnej Rosji - i jednocześnie tak ogromne. Wspaniałe historyczne osiągnięcie" - ironizował na Twitterze Piotr Wierziłow, członek antykremlowskiej grupy Pussy Riot i wydawca portalu śledczego Mediazona.

Wpis Wierziłowa pojawił się 5 lutego. Aktywista nie odbywa aresztu w Sacharowie, ale relacjonuje, co tam się dzieje. Jest tym zainteresowany, ponieważ w ośrodku ciągle przebywa redaktor naczelny Mediazony Siergiej Smirnow. Sąd w Moskwie we wtorek skrócił jego areszt o 10 dni (z 25 do 15).

"Obejrzyjcie ten film - warunki panujące w celi, w której przetrzymywani są obecnie aresztowani w Sacharowie. Trzech śpi na pryczach bez materaca. Pod koniec nagrania widzimy Smirnowa przy drzwiach - próbował zasnąć na siedząco, ale nad ranem przestał próbować i po prostu stoi przy drzwiach" - relacjonował Wierziłow.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE

Na nagraniu, przekazanym agencji Reutera przez jedną z uczestniczek protestu, widać, jakie warunki panują w celach. "Zardzewiały zlew i dziura w podłodze używana jako ubikacja" - podała agencja.

"Cele czteroosobowe, łóżka piętrowe"

Uczestnicy protestów w obronie opozycjonisty Aleksieja Nawalnego, i nie tylko oni, zaczęli trafiać do ośrodka w Sacharowie 23 stycznia i tydzień później, kiedy w moskiewskich aresztach zaczęło brakować miejsc dla setek zatrzymanych. Wielu z nich musiało spędzić wiele godzin w nieogrzewanych autobusach, zaparkowanych przy ośrodku, zanim zostali przyjęci.

"Jechaliśmy przez półtorej lub dwie godziny, patrzymy przez okno, a dookoła nic, tylko las" - wspominał w rozmowie z portalem Mediazona 23-letni Jemin Kerimow, zatrzymany 23 stycznia w Moskwie. "Cele czteroosobowe, łóżka piętrowe. Jedzenie złe, porcje małe. Dostaliśmy pięciolitrową butelkę wody i dwa ręczniki na cztery osoby" - opowiadał Kerimow, który opuścił ośrodek w Sacharowie 2 lutego.

Głuchoniemy skazany za udział w demonstracji. Policja twierdziła, że "skandował hasła"

Kerimow nie brał udziału w akcji protestacyjnej, był jednak w pobliżu miejsca, gdzie odbywał się protest, dlatego został zatrzymany przez oddział OMON. "W Sacharowie o godzinie dwunastej przychodził strażnik, by sprawdzić, czy wszyscy są na miejscu. Tylko raz udało mi się wziąć prysznic. Prosiłem o lekarza. Dopiero ósmego dnia mnie zbadał, zmierzył ciśnienie, było bardzo wysokie. Przepisał leki, ale nie czułem różnicy, serce i tak kołatało. Może dlatego, że ciągle palili w celi. Ja też zacząłem, chociaż rzuciłem pół roku wcześniej" - relacjonował Kerimow.

Rozmówcy białoruskiej sekcji BBC opowiadali, że wydano im "materac, strasznie brudny koc, jednorazową pościel i aluminiowe talerze i kubki". Wiele osób miało problemy, by skontaktować się z bliskimi. W Sacharowie aresztowanym odebrano telefony komórkowe.

"Takich protestów Rosja nie widziała od co najmniej ośmiu lat". Demonstracje nie tylko w Moskwie

Pościel, która nie dotarła do aresztowanych

Krewni zatrzymanych opowiadali dziennikarce gazety "Kommiersant", która przyjechała do Sacharowa, że czekali przez kilka godzin w kolejce, by przekazać bliskim niezbędne rzeczy: żywność, szampon, mydło, pastę i szczoteczkę do zębów czy ciepłe skarpetki. "Nieznajomi, zjednoczeni wspólnym nieszczęściem, sprawdzają zapasy i dzielą się z tymi, którzy zapomnieli wziąć coś ważnego. Kto potrzebuje szamponu? Mam jeszcze dwa! Głośno pyta mężczyzna po pięćdziesiątce" - relacjonował w reportażu opublikowanym 3 lutego "Kommiersant".

Andriej Prokofiew, moskiewski radny, który chciał przekazać paczki dla aresztowanych, powiedział agencji Reutera, że czekał w kolejce przez 14 godzin.

Jekatierina Winokurowa, członkini Rady do spraw Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego i Praw Człowieka przy prezydencie Rosji w poniedziałek ujawniła, że "zaginęła pościel", przeznaczona dla aresztowanych. "W sobotę przekazaliśmy tam (do Sacharowa - red.) ponad 3 tysiące kompletów pościeli. Ale najwyraźniej ani jeden tam nie trafił" - napisała na Facebooku Winokurowa.

Autorka/Autor:tas/kg

Źródło: Mediazona, BBC, Kommiersant, Reuters, tvn24.pl