Główną przyczyną katastrofy na rosyjskiej jednostce głębinowej był pożar w przegrodzie akumulatorów. Reaktor jednostki po pożarze został odizolowany i jest w pełni sprawny. Jednostka wróci do służby - poinformował w czwartek minister obrony Rosji Siergiej Szojgu. O przyczynach tragedii piszą także rosyjskie media. "Kommiersant" przypuszcza, że w momencie wybuchu pożaru w godzinach wieczornych większość załogi odpoczywała i nie zdążyła założyć masek. Zginęło 14 marynarzy.
Słowa ministra potwierdzają nieoficjalne informacje, że pożar wybuchł na jednostce o napędzie nuklearnym.
Informując o całkowitym odizolowaniu reaktora, Szojgu podkreślił, że "załoga przeprowadziła wszelkie niezbędne działania w celu jego ochrony", zachował on sprawność i można liczyć na przywrócenie jednostki do pracy "w dość krótkim terminie". Minister zapewnił, że rodzinom ofiar katastrofy "zapewniona zostanie wszelka niezbędna pomoc".
W środę ministerstwo obrony Rosji opublikowało nazwiska marynarzy, którzy zginęli. Jest wśród nich siedmiu kapitanów pierwszej rangi, dwóch z nich odznaczonych było tytułem Bohatera Rosji.
O katastrofie, do której doszło 1 lipca na Morzu Barentsa, ministerstwo obrony poinformowało we wtorek, podając, że 14 marynarzy zginęło w rezultacie pożaru na głębinowej jednostce badawczej należącej do floty wojennej. Liczne źródła cytowane przez media oceniają, że może chodzić o mały okręt głębinowy AS-12, znany jako Łoszarik. To najtragiczniejszy wypadek w rosyjskiej flocie podwodnej od 2008 roku.
Nie zdążyli założyć masek
O podanej przez Szojgu przyczynie pojawienia się ognia na jednostce głębinowej napisała w czwartek również rosyjska prasa, powołując się na źródła i wstępne ustalenia komisji badającej katastrofę. Według tych wersji doszło do zwarcia elektrycznego, a następnie pojawienia się ognia w przegrodzie akumulatorów. Z powodu wysokiego stężenia wodoru pożar szybko się rozprzestrzeniał - twierdzi dziennik "Komsomolskaja Prawda". Według "Kommiersanta" płomień ogarnął izolację kabli lub olej w transformatorach i toksyczny dym przedostał się dalej przez systemy wentylacji. Dym palącej się izolacji działa niszcząco w ciągu sekund, wystarczy kilka wdechów, by w zamkniętym pomieszczeniu człowiek stracił przytomność - oceniają źródła, na które powołuje się dziennik. "Kommiersant" przypuszcza, że w momencie wybuchu pożaru w godzinach wieczornych większość załogi odpoczywała i nie zdążyła założyć masek. Marynarze zgodnie z regulaminem powinni mieć przy sobie maski pozwalające na przebywanie w zadymionym pomieszczeniu przez 20 minut i mające możliwość podłączenia do stacjonarnego systemu dostarczania powietrza. "Komsomolskaja Prawda" utrzymuje, że aparaty te topiły się, bo ogień rozprzestrzeniał się "w huraganowym tempie". Prasa przypuszcza, że w tych warunkach ratowaniem okrętu zajmowała się wachta złożona z pięciu osób. Według "KP" do katastrofy doszło na głębokości około 280 metrów. "Kommiersant" wskazuje, że głębokość Morza Barentsa w rejonie poligonu, używanego przez tego rodzaju jednostki, to 200 metrów. Dziennik ten zastrzega, że zwarcie w rozdzielnicy elektrycznej jest na razie jedną z kilku wersji dotyczących przyczyn wybuchu pożaru.
Co to za jednostka
W powszechnej ocenie mediów jednostką, na której doszło do katastrofy, jest mały okręt podwodny projektu 10831, określany nazwą Łoszarik. Według części mediów prawidłowa numeracja Łoszarika to nie dotąd podawana AS-12, a AS-31.
W nomenklaturze wojskowej nie jest on nazywany okrętem, lecz podwodną jednostką badawczą, ze względu na to, że pozbawiony jest uzbrojenia. Podobną do niego jednostką, choć o wiele starszą i o mniejszych możliwościach, jest amerykańska NR-1 (Naval Research Vessel). AS-31 to unikalna konstrukcja: podłużny kadłub skrywa kuliste komory z tytanu, dlatego nazwano ją nieoficjalnie Łoszarikiem. Imię to nosił w radzieckim filmie animowanym występujący w cyrku koń zbudowany z piłeczek przez żonglera. Jednostka opracowana została pod koniec lat 80. XX wieku przez biuro konstrukcyjne Malachit w Petersburgu (wówczas Leningradzie). Zwodowana została dopiero w 2003 roku. Może być wykorzystywana do badań, operacji ratunkowych i specjalnych na znacznych głębokościach, w tym na dnie. Może zanurzać się na głębokość do sześciu tysięcy metrów i rozwijać pod wodą prędkość do 30 węzłów. Jednostka dokowana jest do kadłuba większych okrętów.
Pytania o misję
Jedno z wielu pytań zadawanych przez media dotyczy misji jednostki, na której znajdowało się wielu wysokiej rangi oficerów.
Zdaniem niektórych ekspertów nie musi to być to nic szczególnego, ponieważ niektóre struktury wojskowe tworzą wyłącznie specjaliści wysokiego stopnia. Przypuszcza się, że jednostka głębinowa, na której wydarzyła się tragedia, nie wykonywała zadania wojskowego, ze względu między innymi na to, że do katastrofy doszło na wodach terytorialnych Rosji. Mogła natomiast, zdaniem komentatorów, testować nowy sprzęt.
Autor: tmw, tas//kg / Źródło: PAP, kommersant.ru, rbc.ru, meduza.io, Nowaja Gazieta