Policja wkroczyła do fundacji Nawalnego. "Unikalne ujęcia"

"Unikalne ujęcia. Na zlecenie z bunkra Władimira Putina zamaskowani mężczyźni próbują odzyskać dyskotekową kulę w naszym biurze" - przekazał na Twitterze Nawalny, publikując wideo ukazujące przeszukania w siedzibie fundacji.

Szef fundacji Iwan Żdanow poinformował, że przed jej siedzibą dyżurują funkcjonariusze policji. Prawniczka fundacji Lubow Sobol przekazała, że policja przyszła także do studia internetowego programu Nawalny LIVE. Sobol opublikowała nagranie, na którym widać, jak zamaskowani funkcjonariusze nie pozwalają jej wejść do studia.

Oglądaj TVN24 w internecie>>>

Nawalny napisał na komunikatorze Telegram, że zgodnie z jego przewidywaniami "jedynym skutkiem prawnym" próby jego otrucia w lipcu stało się nasilenie presji na założoną przez niego fundację. Jeszcze zanim doszło zamachu na jego życie, opozycjonista zapowiedział, że zlikwiduje Fundację Walki z Korupcją z powodu wysokości grzywien nałożonych na nią przez sąd. Stało się tak w związku z pozwem firmy Moskiewski Uczeń, wiązanej z biznesmenem Jewgienijem Prigożynem, biznesmenem nazywanym przez media "kucharzem Putina", ponieważ jego firmy świadczyły usługi cateringowe dla Kremla. Sąd uznał, że fundacja dopuściła się w swoim śledztwie dziennikarskim zniesławienia tej firmy. Później Prigożyn wykupił od Moskiewskiego Ucznia prawa do roszczeń wobec opozycjonisty.

Zdaniem Żdanowa czwartkowa akcja policji może mieć związek z wyrokiem sądu.

27 sierpnia komornicy sądowi nałożyli areszt na moskiewskie mieszkanie Nawalnego i jego rachunki bankowe. Stało się to tydzień po tym, gdy Nawalny został otruty podczas podróży do Tomska. Potem został przewieziony do Berlina, gdzie był leczony w klinice Charite. Władze Niemiec uznały, że próbowano go otruć zakazanym chemicznym środkiem bojowym typu nowiczok, opracowanym jeszcze w czasach ZSRR.