W miejscowościach Klińce i Klimowo w obwodzie briańskim w Rosji blisko granicy z Ukrainą doszło w nocy z poniedziałku na wtorek do eksplozji. W obu tych miejscach stacjonują rosyjskie wojska.
Klińce i Klimowo leżą kilkadziesiąt kilometrów od granicy z Ukrainą, która broni się w obliczu rosyjskiej inwazji od lutego. W Klińcach stacjonuje pułk strzelców zmotoryzowanych, a w Klimowie znajduje się lotnisko wojskowe - poinformowała we wtorek niezależna rosyjska telewizja Nastojaszczeje Wriemia.
Nie przekazano żadnych doniesień na temat dokładnego miejsca tych zdarzeń, ani ewentualnych ofiar. Lokalne media wyraziły przypuszczenie, że przyczyną wybuchów mogły być działania ukraińskich wojsk, lecz nie są to potwierdzone informacje. Mieszkańcy Klińców i Klimowa zwrócili uwagę na dużą siłę eksplozji, które jakoby "obudziły całe miejscowości" - czytamy na łamach portalu opozycyjnej telewizji.
5 grudnia rosyjskie niezależne media powiadomiły, że na lotnisku w pobliżu Riazania, około 200 km od Moskwy, eksplodowała cysterna z benzyną, w wyniku czego jeden z samolotów miał zostać uszkodzony. Tego samego dnia na pasie startowym w bazie rosyjskich sił powietrznych w pobliżu miasta Engels, w obwodzie saratowskim, miało dojść do ataku bezzałogowego aparatu latającego. Uszkodzono dwa strategiczne bombowce Tu-95.
Ministerstwo obrony Rosji oświadczyło, że była to próba ataku ukraińskich bezzałogowców. Według oficjalnego komunikatu drony zostały zestrzelone, jednak ich fragmenty "nieznacznie uszkodziły korpusy dwóch samolotów". Zginęło trzech wojskowych, czterech zostało rannych.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Google Maps/tvn24.pl