Linie lotnicze Horizon Air prowadzą wewnętrzne śledztwo, które ma ustalić, w jaki sposób pracownik obsługi naziemnej ukradł w piątek pusty samolot z lotniska w Seattle (USA) i przez godzinę latał nim nad miastem, choć nie miał nawet licencji pilota.
Pracownik obsługi naziemnej regionalnej linii lotniczej Horizon Air w piątek wieczorem dostał się na pokład samolotu Bombardier Q400 stojącego na obszarze serwisowym lotniska Seattle-Tacoma i wystartował. Wojsko poderwało myśliwce.
Przez około godzinę 29-letni Richard Russell latał samolotem, często chaotycznie, aż w końcu rozbił się na Ketron Island, na południowy zachód od miasta Tacoma w stanie Waszyngton. Nie było postronnych ofiar, zginął tylko porywacz.
"Grałem wcześniej w gry komputerowe. Wiem, co robię"
Amerykańskie media zastanawiają się, jak to możliwe, że człowiek bez licencji był w stanie poderwać samolot, a potem przez godzinę wykonywać nim ewolucje w powietrzu.
W czasie rozmowy z wieżą Russell, pytany przez kontrolera lotów, jak radzi sobie z pilotowaniem, odpowiedział: - Grałem wcześniej w gry komputerowe, więc wiesz. Wiem, co robię - odpowiedział.
Pracodawcy Russella na konferencji prasowej potwierdzili, że mężczyzna nie miał uprawnień do pilotowania samolotów.
- Wedle naszej wiedzy nie miał licencji pilota. Szczerze mówiąc, komercyjne samoloty są skomplikowanymi maszynami. Nie są tak łatwe do prowadzenia jak, powiedzmy, Cessna 150. Nie wiem, gdzie (Russell - red.) zdobył takie doświadczenie - powiedział Gary Beck, dyrektor wykonawczy Horizon Air.
Beck potwierdził, że Russell pracował w firmie od trzech i pół roku, przeszedł wiele procedur sprawdzających, wymaganych przez spółkę i miał certyfikat dostępu do zastrzeżonych stref na lotniskach.
Eksperci podzieleni
"New York Times" spytał ekspertów, czy przez granie w gry komputerowe lub latanie na symulatorze można nauczyć się pilotować samolot.
- Uważam, że osoba z doświadczeniem na symulatorze lotów może uruchomić, ruszyć i poderwać samolot, nie mając doświadczenia jako pilot - stwierdził Ryan Barclay, założyciel i dyrektor wykonawczy Fly Away Simulation, platformy dla entuzjastów symulatorów lotu.
Zwrócił uwagę także na liczne filmy z instruktażem na YouTube czy filmy z kokpitów.
Innego zdania jest szef Narodowego Związku Instruktorów Lotu Rick Todd. Jak podkreślił, nigdy nie spotkał się z przypadkiem, by osoba ćwicząca wyłącznie na symulatorze lotów, który - jak powiedział - jest bardzo realistyczny, była w stanie powtórzyć te procedury w kokpicie.
Wyraził zdziwienie tym, że Russell, nie mając licencji, był w stanie poderwać maszynę i wykonywać ewolucje w powietrzu. Na nagraniu świadków widać, jak Russell wykonuje nurkowania, pętle i przynajmniej jednokrotnie wykonuje obrót o 360 stopni.Jego zdaniem to, iż Russell miał świadomość, że potrzebuje odpowiedniej wysokości, żeby wykonać niektóre ewolucje, wskazuje, że latał na symulatorze. - To wysoce nieprawdopodobne, ale nie niemożliwe, że nie miał innego doświadczenia niż to ze świata wirtualnego - dodał Todd.
Jego zdaniem nie jest wykluczone, że któryś z kolegów na lotnisku pokazał mu, jak uruchomić silnik.Richard McSpadden, dyrektor wykonawczy Instytutu Bezpieczeństwa Właścicieli Samolotów i Związku Pilotów ocenił z kolei, że Russell musiał mieć jakieś doświadczenie praktyczne w pilotowaniu. Wyjaśnił, że 29-latek nie znał fachowej terminologii, ale wiedział wystarczająco dużo, by wykonywać podniebne manewry.
Autor: pk//kg//kwoj / Źródło: Reuters, NYT