We Włoszech trwa burza wokół prywatnego życia Silvio Berlusconiego, a dokładnie jego domniemanego romansu z młodziutką Noemi Letizią. Tymczasem włoski premier zapewnia: nigdy nie utrzymywałem "pikantnych" kontaktów z nieletnimi. - W przeciwnym razie podałbym się do dymisji - zapewnia.
Szefa włoskiego rządu zirytowały kolejne publikacje lewicowego dziennika "La Repubblica" na temat jego przyjaźni z 18-letnią uczennicą Noemi Letizią.
Rzymska gazeta ujawniła, powołując się między innymi na wypowiedzi byłego narzeczonego dziewczyny, że Berlusconi spotykał się z Noemi częściej, niż deklarował, a ponadto brała ona udział w wydawanych przez niego uroczystych przyjęciach.
Pytania o nieletnich
W czwartek w kancelarii premiera, po spotkaniu z przewodniczącym władz Abruzji, Berlusconi zwrócił się do dziennikarzy: "Czy ktoś ma pytania dotyczące nieletnich?".
- Odpowiedziałem na jedyne pytanie, jakie ma się prawo mi zadać: panie premierze, czy utrzymywał pan stosunki, powiedzmy, pikantne albo bardziej niż pikantne z nieletnią? Odpowiedź brzmi: absolutnie nie - tłumaczył szef włoskiego rządu.
Następnie Berlusconi, odnosząc się do artykułów prasowych, dodał: - Gdyby to wszystko było prawdą, powinienem natychmiast podać się do dymisji.
Sprawa Noemi i tłumaczeń Berlusconiego, dotyczących przyjaźni z jej rodzicami oraz niejasności, jakie jej towarzyszą, zdominowała polityczne dyskusje w kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego.
Źródło: PAP