Lider ruchu Huti Abdul Malik al-Huti odrzucił zawieszenie broni w Jemenie, które w sobotę ogłosiła koalicja pod egidą Arabii Saudyjskiej. Zdaniem al-Hutiego skorzystałoby na nim Państwo Islamskie oraz Al-Kaida.
"Bitwa trwa, a wojna się nie skończyła" - powiedział al-Huti, jak głosi informacja zamieszczona na koncie ruchu Huti na Twitterze.
5-dniowy rozejm
Pięciodniowe, humanitarne zawieszenie broni w Jemenie miało wejść w życie w nocy z niedzieli na poniedziałek. Ogłosiły je siły koalicji, by pozwolić organizacjom humanitarnym na dostarczenie pomocy. Rijad ostrzegł jednak, że natychmiast odpowie na próby naruszenia rozejmu.
Jednak koalicja wznowiła już w niedzielę naloty na cele milicji Huti w stolicy Jemenu. Ataki rozpoczęły się w sobotę w nocy, a przeprowadzono je między innymi na koszary wojskowe w pobliżu stolicy.
Cztery miesiące nalotów
Konflikt zbrojny w Jemenie rozpoczął się pod koniec marca, gdy arabska koalicja dowodzona przez Rijad rozpoczęła naloty na cele milicji Huti w tym kraju.
W niedzielę w Sanie eksplodował ładunek wybuchowy umieszczony pod autobusem, zabijając trzy osoby i raniąc pięć - poinformowała policja nie ujawniając dodatkowych szczegółów zamachu.
Ponadto siły lojalne wobec prezydenta Jemenu Abda ar-Raba Mansura al-Hadiego, który wraz z licznymi członkami swego rządu schronił się w Rijadzie, poinformowały w niedzielę, że pojmały dwóch ważnych przywódców szyickiej milicji Huti, w tym brata lidera rebeliantów Abdelmaleka al-Huti.
Saudowie bronią swoich wpływów
Zdaniem politologów, interwencja w Jemenie jest próbą obrony pozycji saudyjskiego królestwa jako regionalnego hegemona przed rosnącymi wpływami szyickiego Iranu. Rijad nie mógł zaakceptować sytuacji, w której kontrolę w Jemenie przejęłaby szyicka milicja, zachęcona do radykalnych działań przez rosnące wpływy Iranu w Iraku, Syrii, Libanie oraz wśród mniejszości szyickiej w Bahrajnie.
Tuż po rozpoczęciu nalotów w Jemenie "Economist" ostrzegł, że operacja ta może zmienić się w krwawą wojnę i kolejną klęskę humanitarną w regionie. Do walk może przyłączyć się sunnicka Al-Kaida i inni dżihadyści.
Ponadto, zdaniem ekspertów, szyicki Iran nie będzie obserwował tej interwencji bezczynnie, choć zapewne nie podejmie żadnej otwartej konfrontacji.
ONZ poinformował w miniony wtorek, że od marca w jemeńskim konflikcie zginęło 3640 osób, w tym 1693 cywilów; ponad milion zostało zmuszonych do opuszczenia domów.
Autor: mm/ja / Źródło: PAP