Władze Partii Demokratycznej w USA poinformowały w środę o udaremnieniu cyberataku na jej bazę danych, zawierającą informacje o kilkudziesięciu milionach wyborców w całym kraju. Żadne dane nie zostały narażone na szwank - zapewniono.
Narodowy Komitet Partii Demokratycznej (DNC) o próbie zhakowania bazy danych dowiedział się we wtorek od zewnętrznej firmy Lookout, odpowiadającej za cyberbezpieczeństwo tej organizacji. Następnie DNC poinformował odpowiednie służby. Jak podkreślił, na razie nie jest jasne, kto przeprowadził atak.
Próba zhakowania bazy danych wyszła na jaw, gdy urządzenie skanujące wykryło podstawioną stronę internetową, która miała przechwytywać hasła użytkowników strony logowania firmy hostingowej NGP VAN. Jak pisze agencja Associated Press, NGP VAN, z której usług korzysta Partia Demokratyczna i inne liberalne organizacje polityczne w USA, padła ofiarą rosyjskich hakerów w 2016 roku przed wyborami prezydenckimi.
"Musimy zachować czujność"
W środę rano powiadomieni zostali przywódcy stanowych struktur partyjnych. Zawarte w bazie danych informacje o wyborcach przekazywane są kandydatom demokratów, którzy wykorzystują je do skuteczniejszego komunikowania się z nimi podczas kampanii.
W listopadzie w USA odbędą się wybory do Kongresu.
"Ta próba to kolejny dowód na to, że utrzymują się zagrożenia, kiedy zbliża się termin wyborów parlamentarnych. Musimy zachować czujność, by zapobiec kolejnym atakom" - poinformował w oświadczeniu Bob Lord, dyrektor DNC ds. bezpieczeństwa.
Prezydentowi Donaldowi Trumpowi zarzucił, że nie podejmuje wystarczających działań w obronie demokracji w USA. "Sami nie damy sobie rady. Administracja musi podjąć bardziej stanowcze kroki w obronie naszych systemów wyborczych" - zaznaczył Lord.
Wyciekły maile Clinton
W kampanii wyborczej przed wyborami prezydenckimi w USA w 2016 roku hakerzy - zdaniem wywiadu USA powiązani z władzami Rosji - włamali się na serwery DNC i upublicznili wewnątrzpartyjną korespondencję, obnażając skrywane przed opinią publiczną napięcia między Bernie'm Sandersem i Hillary Clinton, ubiegającymi się o nominację ugrupowania w wyborach. Hakerzy uzyskali też dostęp do skrzynek mailowych szefa kampanii Clinton, Johna Podesty, i stopniowo publikowali skradzione z nich materiały. Trump, który jest republikaninem, drwił z cyberzabezpieczeń DNC i podał w wątpliwość wnioski amerykańskiego wywiadu o tym, że w hakerskie ataki zamieszana była Rosja - przypomina AP. We wtorek koncern technologiczny Microsoft poinformował, że powiązana z władzami Rosji grupa hakerów - znana jako Strontium, Fancy Bear lub APT28 - próbowała "zakłócić procesy demokratyczne" przed listopadowymi wyborami do Kongresu, tworząc fikcyjne domeny internetowe podszywające się pod strony konserwatywnych think tanków i Senatu USA.
Autor: js/ / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock