Po 19-krotnie przekładanych od listopada 2007 r. libańskiemu parlamentowi w końcu udało się wybrać nowego prezydenta kraju. Został nim gen. Michel Suleiman, z którego osobą wszystkie partie w Libanie wiążą nadzieję na utrwalenie pokoju w targanym konfliktami wewnętrznymi kraju.
Obejmując urząd prezydenta Suleiman przestaje być szefem sił zbrojnych. Premier Fuad Siniora poda się teraz do dymisji, ale będzie pełnił obowiązki do czasu utworzenia nowego rządu. Pierwszym zadaniem Suleimana jako prezydenta będzie mianowanie nowego premiera, z którym będzie koordynował prace nad utworzeniem nowego rządu.
Prezydent z porozumienia
Wybór prezydenta był możliwy dzięki porozumieniu zawartemu 21 maja przez libańską opozycję, skupioną wobec szyickiego Hezbollahu, z popieraną przez USA koalicją rządzącą. Udało się wreszcie przezwyciężyć kryzys polityczny, który przez półtora roku groził wepchnięciem Libanu w nową wojnę domową.
Od listopada 2006 roku trwał pat, gdy opozycyjni szyiccy ministrowie opuścili gabinet premiera Fuada Siniory w proteście przeciwko ignorowaniu sprawy weta. Ale dopięli swego - na mocy majowego porozumienia szyiccy członkowie rządu otrzymają prawo weta wobec decyzji prezydenta.
Pod presją Hezbollahu
Porozumienie zostało zawarte pod dyktando kontrolowanego przez Syrię Hezbollahu, który w tym miesiącu zwiększył presję na rząd, podejmując akcje zbrojne na skalę nienotowaną w libańskich stosunkach wewnętrznych od czasu zakończenia wojny domowej w 1990 roku. Akty przemocy kierowane były głównie przeciwko muzułmanom-sunnitom i druzom.
Koalicja rządowa długo sprzeciwiała się przyznaniu szyickim ministrom prawa weta, argumentując, że opozycja dąży do przywrócenia syryjskiej kontroli nad Libanem. Ostatecznie jednak koalicja uległa.
Skomplikowany libański system podziału władzy przewiduje, że prezydentem musi być chrześcijanin maronita, premierem - sunnita, a przewodniczącym parlamentu - szyita.
Źródło: PAP, lex.pl