Pół roku od upadku rządu Silvio Berlusconiego wraca przystanek autobusowy w pobliżu jego byłej rezydencji, który władze Rzymu zlikwidowały w 2009 roku "ze względów bezpieczeństwa". Bój o przystanek trwał dwa i pół roku.
Decyzję o zlikwidowaniu przystanku przy via del Plebiscito władze Rzymu podjęły po ataku szaleńca, który w Medionalanie rzucił w Berlusconiego ciężką statuetką i poranił mu twarz. Już wcześniej włoskie służby specjalne zwracały uwagę, że rezydencja premiera nie jest właściwie chroniona.
Pałac Berlusconiego stoi przy ruchliwej ulicy, nie jest otoczony żadnym ogrodzeniem i jest dostępny z każdej strony. W grudniu 2009 roku władze Rzymu, podając za powód sąsiedztwo prywatnej siedziby byłego premiera Włoch, zdecydowały o zlikwidowaniu przystanku autobusowego przy via del Plebiscito.
"Zagrożenie dla szefa rządu"
Decyzję likwidacji przystanku autobusowego oprotestowały liczne środowiska. Rozpoczęła się batalia o jego przywrócenie. Po tym, jak listopadzie zeszłego roku rząd Silvio Berlusconiego upadł, autobusy 18 linii, w tym kilku nocnych, wciąż nie mogły zatrzymywać się koło jego wielkiej rezydencji.
Ostatecznie wrócił
W ostatnich tygodniach specjalną interpelację w tej sprawie złożyli w parlamencie senatorowie centrolewicowej Partii Demokratycznej. Działające w Rzymie stowarzyszenie użytkowników transportu publicznego wystosowało zaś wniosek o interwencję do ministerstwa spraw wewnętrznych. Argumentowało, że pasażerowie muszą pokonywać duże odległości na piechotę, gdyż nie mogą wysiąść z autobusu w pobliżu tak ważnego węzła komunikacyjnego, jak plac Wenecki. Ostatecznie władze miejskie wyraziły zgodę na ponowną lokalizację przystanku i wydały specjalne rozporządzenie w tej sprawie.
Autor: pk//kdj / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Arch. TVN24