Francja musi rozszerzyć działania w sferze bezpieczeństwa wewnętrznego, jeżeli jej obywatele mają żyć w spokoju - stwierdził w środę premier Manuel Valls, ogłaszając, że w ciągu trzech lat powstanie 1400 nowych etatów w policji, MSW, ministerstwie sprawiedliwości i finansów, by koordynować działania wymierzone w dżihadystów. - Dziś potrzebna jest obserwacja 24 godziny na dobę aż 3 tys. osób - dodał.
Valls przemawiający w parlamencie zapowiedział, że wkrótce policja, a także jednostki kontrwywiadu dostaną "nową broń i nowe środki ochrony", w tym najnowocześniejsze kamizelki kuloodporne, by czuć się lepiej w sytuacji zagrożenia.
3 tys. osób wymaga śledzenia
Mówił też o tym, że we Francji przebywa obecnie trzy tysiące islamistów lub osób podejrzewanych o sympatyzowanie z ekstremistami, a wśród nich aż 1500 osób było już lub zamierza wkrótce wyruszyć na Bliski Wschód, by dołączyć do walki o kalifat na ziemiach Syrii i Iraku.
Premier Francji tłumaczył, że do kontrolowania poczynań jednej takiej osoby potrzebnych jest 20 funkcjonariuszy. Tym samym staje się to zadaniem praktycznie niemożliwym do wykonania, wymagałoby bowiem zatrudnienia 60 tys. osób tylko do walki z zagrożeniami terrorystycznymi. Stąd jednak decyzja o "stworzeniu 1400 etatów" dla pracowników różnych resortów, którzy mają pomóc w walce z dżihadystami.
Mniejsze cięcia
Agencja Reutera zwraca z kolei uwagę na to, że Francję czekały zatwierdzone w wieloletnim planie oszczędnościowych zwolnienia w armii. W latach 2014-2019 pracę miało według założeń rządu stracić 34 tys. osób, w tym kilka tysięcy już w 2015 roku.
Gabinet prezydenta Francoisa Hollanda poinformował jednak w środę, że z tych 34 tys. etatów, jakie miały odciążyć budżet, "ocalonych" zostanie 7,5 tys.
Francja zmienia założenia swojej polityki bezpieczeństwa po ostatnich zamachach terrorystycznych w Paryżu. W trzech atakach, do jakich doszło między 7 a 9 stycznia, zginęło 17 osób, a kilkanaście innych zostało rannych.
Autor: adso//plw / Źródło: BBC, Reuters