Pół tysiąca kolędników stanęło pod drzwiami domu pewnej dziewczynki z Michigan by zrobić jej muzyczną niespodziankę i wesprzeć w walce z ciężką chorobą. Były śpiewy oraz słowa otuchy. A z drugiej strony wielka wdzięczność i wzruszenie.
U nastolatki, pod domem której pojawili się jej koledzy oraz koleżanki z chóru, zdiagnozowano jakiś czas temu raka mózgu. Jej sąsiedzi - ci bliżsi i ci dalsi - postanowili przekazać jej w Święta jak najwięcej siły do walki z chorobą za pomocą swoich gardeł. Przed jej oknem pojawiło się ok. pół tysiąca ludzi, którzy razem nie tylko odśpiewywali kolędy ale także modlili się i swoje prośby "wysyłali" w puszczanych lampionach.
Chwile, które niosą
- Dziękujemy, że przyszliście pod nasz dom, do naszej córki. Bardzo cenimy to wsparcie i miłość, jakich doświadczamy. (...) Podróż w stronę zdrowia naszej córki jest długa i trudna. Ale podtrzymują nas i niosą takie chwile jak te - dziękowali rodzice dziewczyny.
W tłumie mieszkańców miasta New Baltimore było wielu przypadkowych ludzi, którzy wcześniej nie wiedzieli o istnieniu - a tym bardziej chorobie - nastolatki. - Jesteśmy strażakami. Patrzymy na tłum mieszkańców naszego miasta. To wydarzenie wypełnia moje serce duchem Bożego Narodzenia - mówił reporterom jeden z nich.
Autor: ŁOs/tr / Źródło: CNN