– Pańska demokratyczność nie ma granic! – tak do Władimira Putina miał zwrócić się gubernator Petersburga Walentiny Matwijenko. Siedem miesięcy po ustąpieniu z urzędu prezydenta Putin wciąż jest najpotężniejszym politykiem. O jego względy rywalizują politycy, artyści i duchowni - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Rosjanie zdają się nie zauważać, że Władimir Putin już w maju przestał być najważniejszą osobą w państwie. Wyniki konkursu, organizowanego przez prestiżowy tygodnik “Kommiersant-Włast”, pokazują, że prezydentowi Dmitrijowi Miedwiediewowi wciąż daleko do obecnego premiera. - pisze "Rzeczpospolita".
To właśnie pod adresem Putina padały w 2008 roku najbardziej lizusowskie komentarze. Schlebiali mu wszyscy bez wyjątku: politycy, ludzie kultury, a nawet duchowni - wszyscy z powagą wygłaszali poddańcze mowy.
"Putin to wszystko, Putin jest wszędzie"
Gubernator Petersburga Walentina Matwijenko witała premiera Rosji słowami: "Pańska demokratyczność nie ma granic!".
Dziękuję Bogu za Putina i szanuję Jelcyna za dwie rzeczy, które zrobił w swoim życiu. Za to, że oddał legitymację partyjną i że doprowadził do władzy Putina – komplementował byłego prezydenta Rosji Michałkow Michałkow o Putinie
W podobnym tonie mówił słynny reżyser Nikita Michałkow: – Dziękuję Bogu za Putina i szanuję Jelcyna za dwie rzeczy, które zrobił w swoim życiu. Za to, że oddał legitymację partyjną i że doprowadził do władzy Putina – komplementował byłego prezydenta Rosji Michałkow.
Również rok temu, gdy Putin był jeszcze prezydentem, wzbijano się na wyżyny lizusostwa - zauważa dziennik. Szef Centralnej Komisji Wyborczej Władimir Czurow pytał retorycznie: “Czy to możliwe, by Putin nie miał racji?”.
Nacjonalista Aleksander Dugin przekonywał: – Przeciwników kursu Putina już nie ma, a jeśli nawet są, to ludzie psychicznie chorzy i trzeba ich koniecznie wysłać na leczenie. Putin jest wszędzie, Putin to wszystko, Putin jest absolutny i niezastąpiony – mówił.
Czy to możliwe, by Putin nie miał racji? o putinie
Równie daleko w pochlebstwach poszedł ceniony reżyser Fiodor Bondarczuk: - Wszystkie sukcesy rosyjskiej kinematografii były związane z Władimirem Putinem - stwierdził.
Niczym dworzanie w czasach caratu
– Każdy z tych ludzi chce się przypodobać władzy. – mówi w rozmowie z “Rzeczpospolitą” socjolog Leonid Siedow. Niczym dworzanie w czasach caratu, gdy o imperatorze można było mówić tylko dobrze, rosyjscy politycy wiedzą, że w zmonopolizowanym przez Putina i jego przyjaciół systemie politycznym władzy krytykować nie należy. A jeszcze lepiej, gdy się ją chwali. – Ci ludzie są przekonani, że predyspozycje mogą nie wystarczyć, by zrobić karierę. Chcą, by władza ich lubiła, więc mnożą dowody sympatii – tłumaczy Siedow.
Źródło: Rzeczpospolita