- Poczułem, że mój samolot został trafiony. Podjąłem decyzję, żeby się katapultować - powiedział pilot, którego samolot został w niedzielę zestrzelony przez tureckie wojsko. Syryjski żołnierz utrzymuje jednak, że do incydentu doszło na terytorium Syrii, około 7 km od granicy z Turcją. Telewizja, która odwiedziła mężczyznę w szpitalu, okrzyknęła go "bohaterskim pilotem Syrii". On sam po krótkiej rekonwalescencji chce szybko wrócić za stery.
- Miałem rozkaz śledzić grupę terrorystyczną na odległość 7 km w głąb syryjskiego terytorium. Osiągnąłem pozycję i wykonałem zadanie, a kiedy wracałem, w odległości ok. 7 km lub nawet więcej od granicy z Turcją zostałem zaskoczony przez rakietę z tureckiego samolotu - powiedział pilot zestrzelonego myśliwca.
Dodał, że w chwilę po trafieniu zdecydował o katapultowaniu się.
- Moje cele były na terytorium Syrii, to tam zrzucałem bomby. Chcę poinformować tych, którzy mnie zestrzelili, że wrócę, jak Bóg pozwoli. Mój stan zdrowia jest dobry, jestem w świetnym humorze, dzięki Bogu. Jutro, pojutrze wrócę - mówił syryjskiej telewizji lotnik.
Pilot, którego imienia i nazwiska syryjska telewizja nie podaje, zapowiedział, że "nadal będzie ścigał zbrojne ugrupowania terrorystyczne", dopóki Syryjczycy "nie pozbędą się ich z ukochanej ziemi".
Turcy zestrzelili samolot
Tureckie F-16 zestrzeliły w niedzielę syryjski samolot, który - zdaniem władz - naruszył turecką przestrzeń powietrzną.
Sztab generalny tego kraju podał, że około godz. 13 wykrył dwa syryjskie odrzutowce MIG-23s w pobliżu tureckiej granicy. Czterokrotnie je ostrzegł. Mimo to jedna z maszyn wleciała na terytorium Turcji na wysokości miasta Yayladagi (prowincja Hatay). Tureckie F-16 odpowiedziały rakietą. Wrak syryjskiego samolotu spadł około 1,2 km od granicy po stronie Syrii.
Władze Syrii oskarżyły Turcję o "bezczelną agresję", twierdząc, że samolot został zestrzelony przez turecką obronę przeciwlotniczą, kiedy atakował rebeliantów po syryjskiej stronie granicy w prowincji Latakia.
Autor: pk\mtom / Źródło: Reuters TV