Francuska kolej zorientowała się po fakcie, że zamówiła dwa tysiące wagonów dla pociągów lokalnych, które są za szerokie dla ponad tysiąca mniejszych stacji. - Odkryliśmy problem nieco za późno - przyznał rzecznik firmy RFF zarządzającej infrastrukturą kolejową, Christophe Piednoel.
Co znamienne, jako pierwszy o sprawie poinformował francuski tygodnik satyryczny "Le Canard Enchaine". Sprawa szybko rozprzestrzeniła się po francuskich mediach i koleje przyznały się do kosztownej wpadki.
Problem w komunikacji
Problem ma dotyczyć dwóch tysięcy nowych składów Regio 2N produkcji firmy Bombardier, które zostały zamówione przez państwowe linie kolejowe SNCF kosztem 15 miliardów euro. Znaczna ilość nowoczesnych pociągów ma odmienić oblicze wielu linii lokalnych. Jednak jak się okazało, nowe pociągi są o kilkanaście centymetrów za szerokie dla właśnie najstarszych małych lokalnych stacji kolejowych, budowanych ponad 30 lat temu. Problem dotyczy około 1,2 tysiąca peronów. Jak przyznał rzecznik właściciela torów i stacji, RFF, jego pracownicy podali "niedokładne" dane liniom kolejowym SNCF. W wymiarach peronów uwzględniono jedynie te, które zbudowano w ciągu ostatnich 30 lat. Do tych nowe pociągi pasują. Problem w tym, że wspomniane już starsze platformy są szersze o kilkanaście centymetrów.
Zrzucanie winy
Przebudowy peronów już trwają. Mają kosztować 80 milionów euro. SNCF i RFF przekonują, że to drobna wpadka, bo pociągi pasują do zdecydowanej większości z około ośmiu tysięcy francuskich stacji. Minister transportu Frederic Couvillier winę zrzuca na "absurdalny system na kolei" i decyzje podjętą przez poprzednie rządy. Dokładniej na rozdzielenie w 1997 roku SNCF i RFF. - Kiedy oddzielasz właściciela torów od właściciela pociągów, to to nie ma prawa działać - stwierdził.
Autor: mk//kdj / Źródło: BBC News, Reuters, France 24
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY-SA 3.0) | Florian Pépellin