Po roku nadal nie wiadomo, kto zabił króla popu

Aktualizacja:

Rok po śmierci króla popu wciąż nie znamy wszystkich okoliczności związanych z jego zgonem. Matka gwiazdora wyjawiła ostatnio, że tuż przed śmiercią Michael Jackson bał się o swoje życie. Miał powiedzieć: "Ludzie chcą widzieć mnie martwego". Oskarżony o zabójstwo lekarz Jacksona praktykuje. Jego proces rozpocznie się 23 sierpnia.

Na stronie michaeljacksonnews.org fani gwiazdora apelują o kontynuowanie śledztwa wyjaśniającego okoliczności śmierci Jacksona. Dochodzenie policji, które zakończyło się w styczniu nie przyniosło odpowiedzi na najważniejsze pytania - czy było to celowe czy nieumyślne spowodowanie śmierci. "Proszę, niech ono się nie kończy. Musimy trzymać się razem i walczyć. Ktoś jest za to przecież odpowiedzialny i musi być pociągnięty do odpowiedzialności" - pisze godessceline. Na stronie dziesiątki podobnych komentarzy. I tysiące na innych fan-stronach i forach poświęconych "królowi popu".

Katherine Jackson, matka piosenkarza widziała się z synem na tydzień przed jego zgonem. W związku z rocznicą śmierci Jacksona udzieliła wywiadu telewizji NBC: "Tuż przed śmiercią, powtarzał mi kilkakrotnie, że ludzie chcą widzieć go martwego. Oczywiście, on już tak mówił w przeszłości, ale teraz myślę, że musiał coś wiedzieć".

"Nie mam uprawnień"

Prawnicy zajmujący się sprawą użyli w rozmowie z mediami określenia "sprawa kryminalna". Dodali też, że w śledztwie pojawia się coraz więcej "mrocznych faktów".

Głównym podejrzanym przedwczesnej śmierci gwiazdora jest jego osobisty lekarz Conrad Murray. Ten miał podać Jacksonowi śmiertelną dawkę potężnego środka uspokajającego Propofol. Lekarz zaprzecza. Ku zdziwieniu opinii publicznej, oskarżony zachował licencję medyczną, mimo starań władz w Kalifornii, żeby mu ją odebrać.

- Nie mam uprawnień, by w tej sytuacji odebrać Conradowi Murray'owi licencję - tłumaczył sędzia z Los Angeles Michael Pastor.

23 sierpnia rozpocznie się proces Murray'a o zabójstwo. Lekarz będzie odpowiadał z wolnej stopy.

Bogatsi o miliard

Jak podaje BBC, majątek "króla popu" zwiększył się w przeciągu 12 miesięcy o miliard dolarów.

Spadkobiercy piosenkarza - najbliższa rodzina (oprócz ojca) - najwięcej zarobili na na jego filmie. Obraz "This Is It", z przygotowań do koncertów w Londynie, do których nigdy nie doszło, zarobił blisko 400 mln dolarów.

Niewiele mniejszy przychód pochodzi ze sprzedaży płyt - 383 mln dolarów i nowego kontraktu, gwarantującego wytwórni Sony Music prawo wydania starych 10 albumów Jacksona - 200 mln.

Fani Michaela przez cały rok pielgrzymowali na jego ukochane ranczo Neverland (gwiazdor sprzedał je w 2008 roku - przyp. red.). 12 osób na wieść o śmierci ich ulubieńca popełniło samobójstwo. Wielu miłośników Jacksona nie ubiegało się o zwrot kosztów biletów na koncerty, których gwiazdor nie zdążył zrealizować.

Jeśli macie zdjęcia lub filmy pokazujące, jak świat czcił pamięć jednej z największych gwiazd muzyki - wysyłajcie je na Kontakt TVN24 na mail kontakt@tvn24.pl. Pokażemy je w portalu tvn24.pl i na antenie TVN24.

CZYTAJ BIOGRAFIĘ MICHAELA JACKSONA

CZYTAJ RAPORT - POŻEGNANIE Z LEGENDĄ

Źródło: tvn24.pl, BBC, CBS, PAP, michaeljacksonnews.org