Rosyjski biznesmen Aleksander Pierieplicznyj, który zmarł nagle w 2012 roku w brytyjskim hrabstwie Surrey, mógł zostać otruty. Tak wynika ze wstępnych ustaleń śledczych. Wcześniejsze śledztwo nie wykazało niczego podejrzanego w śmierci biznesmena, ale nowe badania toksykologiczne wykazały, że w jego organizmie mogła znajdować się trucizna.
10 listopada 2012 r. 44-letni Aleksander Pierieplicznyj nagle osunął się na podłogę swojego szczelnie pilnowanego domu w hrabstwie Surrey. Lekarze stwierdzili śmierć na miejscu. Jej przyczyna pozostaje jednak nieznana. Sekcja zwłok przeprowadzona kilka dni później nie dała jednoznacznych odpowiedzi.
Policja, która badała wtedy sprawę, nie wykryła niczego podejrzanego. Jednak zastosowanie nowych testów toksykologicznych wykazało, że w jego organizmie mógł znajdować się rzadki rodzaj trucizny zwanej Gelsemium. Pierieplicznyj mówił swoim kolegom, że otrzymuje wiadomości z pogróżkami - donosi BBC.
Powiązany ze sprawą Magnitskiego
44-letni Rosjanin zamieszkał w Wielkiej Brytanii w 2009 roku, kiedy zaczął współpracę między innymi ze szwajcarskimi i brytyjskimi śledczymi. Jego zeznania miały rzucić nowe światło na tzw. sprawę Magnitskiego, która dotyczy wielkiego systemu oszustw podatkowych i prania pieniędzy w Rosji. Mają w nią być zaangażowani liczni przedstawiciele rosyjskich władz i najpotężniejsi oligarchowie.
Spekulacje na temat śmierci Pierieplicznego są w oczywisty sposób podsycane jego powiązaniami ze sprawą Magnitskiego. Ten rosyjski prawnik jako pierwszy ujawnił wielką aferę na szczytach rosyjskich władz i szybko trafił za kratki pod sfabrykowany i zarzutami. Magnitski zmarł po roku pobytu w areszcie z powodu złego traktowania.
Pierieplicznyj w 2010 roku ujawnił dokumenty łączące przedstawicieli rosyjskich władz z systemem prania pieniędzy w szwajcarskich bankach, ale przedstawiciele Kremla systematycznie bagatelizowali informacje.
Autor: kło\mtom / Źródło: BBC News
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY SA 2.0)