Pastor Terry Jones, który zamierzał dzisiaj spalić księgi Koranu, poleciał w nocy z piątku na sobotę do Nowego Jorku. Pastor wycofał się z kontrowersyjnego pomysłu palenia świętej księgi muzułmanów, który został potępiony przez cały świat. W Nowym Jorku miał spotkać się z imamem z centrum kultury islamu przy Ground Zero, ale muzułmański duchowny twierdzi, że o wizycie Jonesa nic nie wie.
Współpracownik pastora Jonesa, K.A. Paul, chrześcijański kaznodzieja, który prowadzi duszpasterstwo na przedmieściach Houston, twierdzi, że kupił bilet dla Jonesa na lot z Orlando do Nowego Jorku.
Według Paula Jones, pastor z Gainesville na Florydzie, zdołał wymknąć się z kościoła niezauważony przez dziennikarzy.
Wcześniej, również w piątek, syn Jonesa, Luke zapewnił, że nie dojdzie w sobotę do palenia koranu, ale nie potrafił powiedzieć czy nie będzie to miało miejsca w innym terminie.
Wcześniej pastor Jones mówił, że w Nowym Jorku ma spotkać się z imamem z centrum kultury islamu. Ten jednak zaznaczył, że nie miał w planach spotkania z chrześcijańskim duchownym.
Potępiony przez cały świat
Pastor Terry Jones zasłynął kilka dni temu ogłoszeniem pomysłu spalenia ponad 200 egzemplarzy Koranu w rocznicę zamachów z 11 września. Pomysł Jonesa potępił niemal cały świat, z Watykanem i prezydentem Obamą na czele. Córka pastora w wywiadzie udzielonym niemieckiemu tygodnikowi "Der Spiegel" przyznała, że jej ojciec chyba oszalał i potrzebuje pomocy.
Pastorowi wizytę złożyli agenci FBI, a Interpol zaczął organizować dodatkowe siły.
Wczoraj pastor wycofał się ze swoich planów. Ale już znaleźli się jego naśladowcy z innych stanów USA, którzy też chcą palić Koran.
Źródło: PAP, tvn24.pl