Oficer Wehrmachtu skazany za zbrodnie wojenne


Ponad 60 lat czekał na osądzenie oficer Wehrmachtu odpowiedzialny za śmierć włoskich cywilów podczas II wojny światowej. 90-letni Josef Scheungraber resztę swojego życia spędzi w więzieniu.

W czerwcu 1944 roku, w odwecie za zabicie przez partyzantów dwóch niemieckich żołnierzy, Scheungraber wydał rozkaz zabicia cywilów we wsi Falzano di Cortona, niedaleko toskańskiego miasta Arezzo.

Dowodził wtedy 818. batalionem piechoty górskiej, który stacjonował we Włoszech.

Jak relacjonowali świadkowie masakry, niemieccy żołnierze zastrzelili najpierw cztery osoby, przypadkowo napotkane na ulicy. Potem zgromadzili 10 mężczyzn na rynku miejscowości i ustawili ich pod ścianą.

Wysadzili w powietrze kościół, plebanię, most i budynki gospodarcze. Po kilku godzinach mężczyzn wpędzono do zagrody, którą także wysadzono w powietrze. Gruzy budynku żołnierze ostrzelali z karabinów maszynowych.

Kilkadziesiąt lat oczekiwania na sprawiedliwość

Mimo zeznań świadków, doprowadzenie Scheungrabera przed oblicze sprawiedliwości zajęło aż 62 lata. Dopiero we wrześniu 2006 roku wojskowy sąd w La Spezia we Włoszech osądził byłego oficera Wehrmachtu zaocznie i skazał go na dożywocie.

Dopiero potem monachijska prokuratura - na podstawie zeznań naocznego świadka masakry - oskarżyła Scheungrabera o brutalny mord popełniony z niskich pobudek. Teraz monachijski sąd uznał zbrodniarza winnym.

Wyrok sądu, zgodny z tym, co wnioskowała prokuratura powitano oklaskami.

Nie przyznał się do winy

Obrona wnioskowała o uniewinnienie, a oskarżony do końca nie przyznał się do winy. Twierdził - na sali podczas wyroku była obecna jego rodzina - że w ogóle nie wiedział o masakrze w Falzano.

Jak podkreślają komentatorzy, jest to być może ostatni w Niemczech proces w sprawie nazistowskich zbrodni, a Scheungraber - z racji swojego wieku - wielu lat w więzieniu nie spędzi.

Źródło: PAP, lex.pl