W meksykańskim buszu, 60 km od granicy z Teksasem, policja odkryła i zajęła ogromne ranczo, które wykorzystywane było przez narkotykowy kartel Zetas kontrolujący przemyt specyfików do USA. Podczas akcji służb doszło do strzelaniny. W jej efekcie zginęło 9 przestępców, a w ręce policji wpadł rzekomy szef kartelu - Marco Antonio Garza.
Ranczo było położone w północnym stanie Nuevo Leon, w pobliżu małego miasteczka Vallecillo. W chwili pojawienia się na miejscu policji i specjalnych oddziałów marynarki wojennej na jego terenie przebywało 19 członków kartelu. Dziewięciu z nich zginęło, a 10 - w tym Garza - zostało aresztowanych.
Bazy rozproszone w terenie
Potem, jak nakazuje tradycja walczącej od kilku miesięcy z wielkimi gangami policji, wszystkich złapanych przedstawiono dziennikarzom wraz ze znalezionymi przy nich karabinami maszynowymi, strzelbami i dziesiątkami egzemplarzy broni krótkiej.
Piątkowa akcja meksykańskich służb była kolejną w ostatnich dniach przeprowadzoną w graniczącym z USA regionie. Wcześniej w walkach na ulicach innych miast i miasteczek funkcjonariusze zastrzelili przynajmniej 25 członków Zetas.
Kartel na terenie kontrolowanych przez siebie stanów ma prawdopodobnie kilkanaście baz, dzięki którym utrzymuje szlaki przemytnicze do USA. A życie zwykłych mieszkańców w regionie od kilku lat przypomina horror.
W trakcie kończącej się w grudniu 5-letniej kadencji prezydenta kraju Felipe Calderona, w wyniku wojen karteli zginęło ponad 44 tys. ludzi. Od kilku miesięcy policji w tropieniu przestępców pomaga wojsko.
Źródło: Reuters